poniedziałek, 10 lutego 2014

Rozdział 6

ROZDZIAŁY BĘDĄ SIĘ POJAWIAĆ W PONIEDZIAŁKI TAK, ŻEBY SIĘ PO SZKOLE ZRELAKSOWAĆ :DD PROSZĘ, KOMENTUJCIE 

- Nie podoba mi się to. - Powiedział Luke próbując wcisnąć się w moją bluzkę.
- A moim zdaniem to bardzo dobry pomysł. - Beau włożył perukę i okulary przeciwsłoneczne. Gdyby miał na sobie coś bardziej dziewczęcego niż shorty i zwykły T-shirt byłabym w stanie uwierzyć, że jest dziewczyną. Bardzo brzydką, ale jednak.
- Musisz się przebrać. - Stwierdziłam i rzuciłam chłopakowi coś odpowiedniego.
- Podobają mi się moje nowe włosy.- James przeglądał się w lustrze już od kilku minut. Miał na sobie moją starą, rozciągniętą sukienkę.
- Jeez, chyba się zakochałem. - Zaśmiał się Daniel przyglądając się swojemu odbiciu.
Kiedy, jak mi się zdawało, wszyscy byli już poprzebierani za dziewczyny wyszliśmy z pokoju. Gdy mijaliśmy recepcję menager chłopaków - Roonie - popatrzył na nas dziwnie.
- Wychodzimy na miasto. - Jai pomachał kopertówką, którą ode mnie dostał i ruszyliśmy w stronę wyjścia. Kazałam chłopakom poczekać w środku dopóki fanki sobie nie pójdą.
Na zewnątrz było strasznie głośno i tłoczno. Młode dziewczyny stały z transparentami i plakatami chłopaków, i śpiewały ich piosenki.
- Hej!!! - Krzyknęłam a nastolatki popatrzyły na mnie. - Widziałam jak wychodzili tyłem. - Zrobiłam taką minę jakbym miała zaraz zemdleć a tłumy z wrzaskiem popędziły na parking.
- No to mamy je z głowy. - Wyszeptał Jai i spokojnie ruszyliśmy w stronę centrum. Było bardzo ciepło, ale wiał lekki wiatr więc było nam w sam raz.
Przechodnie oglądali się za nami.  Ale nie tylko dlatego, że chłopcy śmiesznie wyglądali. Po prostu zachowywali się... jak oni. Machali ludziom i wysyłali całusy każdemu młodemu chłopakowi jakiego zobaczyli. Oni są nienormalni.
- Cześć przystojniaku. - Powiedział Beau podchodząc do stoiska z lodami. - Poproszę pięć rożków dla mnie i dla moich psiapsiółek. - Chłopak zatrzepotał rzęsami a sprzedawca wystraszony otworzył zamrażarkę.
- Jakie smaki?
- Dla mnie smerfowe. - Beau.
- Dla mnie czekoladowe. - Ja.
- Dla mnie guma balonowa. - Jai.
- Dla mnie truskawkowe. - Daniel.
- Dla mnie kawowe. - James.
- Dla mnie mientowe. - Luke.
I tak o to poszliśmy dalej delektując się naszymi lodami. Po drodze minęliśmy jakiś kościół, który nie wydał nam się zbyt interesujący.
- Mogę spróbować? - Daniel podszedł do mnie i wskazał mojego rożka. Co prawda zostało mi już mało, ale oddałam mu wafelek. - Masz w zamian mojego. - Powiedział i oddał mi swojego loda.
Przed nami szli bracia Brooks i James, którzy wymienili między sobą zaniepokojone spojrzenia. Luke wyrównał ze mną krok.
- Sally. - Szepnął mi do ucha. - To naprawdę musi być miłość. Skip nigdy nie podzieliłby się z własnej woli lodami truskawkowymi. - Spojrzał na mnie poważnie a ja odepchnęłam go od siebie. - Ostrzegałem. - Podniósł ręce w geście rezygnacji i odszedł. "Kurwa, chyba znowu się czerwienię!".
- Jakieś centrum handlowe. Wchodzimy? - Zawołał Jai i zmieniliśmy kierunek. Weszliśmy do budynku przez drzwi obrotowe i zaczęliśmy przechadzać się po nim. Tak niby od niechcenia. Przed wyjazdem wzięłam ze sobą trochę kasy, ale nie sądziłam, że będzie mi potrzebna. Nie mam świra na punkcie kupowania ubrań.
Kiedy po raz kolejny pokłóciliśmy się o to gdzie mamy iść postanowiłam działać.
- Hej, może się rozdzielimy i spotkamy na przykład za godzinę przy wyjściu? - Zaproponowałam a chłopcy się zgodzili. - Tylko dajcie swoje numery bo jeszcze się zgubicie. - Wymieniliśmy się numerami telefonów i każdy poszedł w swoją stronę. Ja kierowałam się raczej do sklepów z ciuchami bo inne zupełnie mnie nie interesowały.
Chodziłam między wieszakami pełnymi drogich ubrań i rozglądałam za czymś co mogłoby mi się spodobać. I wtedy ją zobaczyłam. Ta bluzka była wspaniała. Podeszłam bliżej i wzięłam ją do ręki. Została ostatnia i to w moim rozmiarze! Muszę ją sobie kupić.
- Dzięki, że mi ją przytrzymałaś. - Usłyszałam i ubranie zostało mi wyrwane z dłoni.
- Byłam pierwsza. - Popatrzyłam groźnie na blondynkę w żółtym topie.
- No właśnie, była pierwsza. - Obok mnie stanął Daniel. Mój wybawca. Nastolatka zrobiła wielkie oczy (chyba go poznała pomimo przebrania) a ja wykorzystując chwilę nieuwagi odebrałam jej moją zdobycz.
- Możemy iść. - Powiedziałam.
- Eee... - Dziewczyna nadal była w szoku.
Już odchodziliśmy kiedy chłopak odwrócił się do nastolatki.
- A ten twój błyszczyk to się wcale nie błyszczy królewno. - Nie byłby sobą gdyby tego nie powiedział.
- Ale jej przygadałeś. - Zachichotałam a Skip uśmiechnął się. Podeszliśmy do kasy i zapłaciłam za to cudo.
- Dzięki, że mi pomogłeś. - Wyszeptałam.
- Nie ma za co. To gdzie teraz idziemy? - Całą godzinę spędziliśmy robiąc sobie żarty z ludzi. Miło nie? Gdy przechodziliśmy obok jakiejś pizzeri zaburczało mi głośno w brzuchu. - Poczekaj, zadzwonię po chłopaków i pójdziemy coś zjeść. - Daniel oddalił się na stronę a ja spokojnie czekałam. Podczas rozmowy żywo gestykulował i conajmniej kilka razy walnął się ręką w czoło w akcie załamania. Ciekawe o co chodziło...
*     *     *
- Ej... EJ! Zamknąć japy, Skip dzwoni! - Krzyknąłem a Jai i Luke przestali gadać. - Tak?
- Hej stary, posłuchaj, może byśmy coś zjedli? Bo Sally jest straaaasznie głodna i...
- Ooo, jesteś z Sally? - Zapytałem a bliźniacy zainteresowani zaczęli się przysłuchiwać rozmowie.
- No, tak.
- Coś się święci, mówię wam. - Zwróciłem się do braci a oni zachichotali.
- O co ci chodzi? - Usłyszałem podenerwowanie w głosie blondyna.
- O nic. Mówię tylko, że już niedługo będzie z was para.
- Wcale, że nie! - Sprzeciwił się Daniel. - To gdzie się spotykamy?
- Próbujesz zmienić temat? To musi coś oznaczać. - Zaśmialem się a po drugiej stronie zapadła cisza. - No dobra, dam ci spokój. Ale jeszcze wrócimy do tej rozmowy.
- Aha, jasne. - Prychnął chłopak.
- Spotykamy się pod KFC za dwadzieścia minut bo musimy zgarnąć Jamesa ze sklepu elektronicznego.
- To nara. - Blondyn rozłączył się. Chyba miał mnie dość.
- Chłopaki, idziemy po Jamesa. - We trójkę poszliśmy do sklepu, w którym ostatni raz widzieliśmy chłopaka z nadzieją, że jeszcze tam będzie. I był. Stał przy kasie zawalony najnowszymi sprzętami, których nazw nawet nie znałem.
- James, idziemy coś zjeść. Idziesz z nami?
- Tak, zaraz, tylko za to zapłacę. - Pokręciłem głową z niedowierzaniem i następne dziesięć minut staliśmy i czekaliśmy na naszego przyjaciela, który pakował do torby swoje rzeczy.
- Dowidzenia pani. - Powiedział sprzedawca a my poszliśmy dalej.
- Zupełnie zapomniałem, że jestem dziewczyną. - Stwierdził czarnowłosy poprawiając perukę.
Po drodze spojrzeliśmy na mapę centrum, żeby znaleźć KFC i wiedząc już gdzie mamy iść udaliśmy się w miejsce spotkania.
Czekali tam na nas Daniel i Sally, którzy niecierpliwie wypatrywali nas w tłumie ludzi.
- To kto jest głodny? - Podszedłem do nich i uśmiechnąłem się.
- No nareszcie! - Sally weszła do fast food'u nawet na nas nie czekając.
*      *      *
Kolejna porcja frytek wylądowała w mojej buzi. Ludzie dookoła nas przypatrywali mi się. Nie wiem dlaczego...
- Nie obraź się Sally, ale jesteś chyba jedyną dziewczyną jaką znam, która tyle żre. - Luke wzruszył ramionami kiedy popatrzyłam na niego groźnie. - Niektóre dziewczyny jedzą sałatki, niektóre nie jedzą nic a ty jesz za wszystkich. - Muszę przyznać, że to prawda. Uwielbiam jedzenie.
- Mogłabyś się czymś podzielić. - Powiedział nadąsany Beau a reszta pokiwała głowami. Niechętnie dałam im tackę z jedzeniem a oni rzucili się na nią jak na zwierzęta. PHI. Przynajmniej Crusher mi został.
Reszta dnia minęła raczej spokojnie. Sorry, że tak bez opisu, ale naprawdę nie chcielibyście tego słuchać.
Kiedy wróciliśmy do hotelu dosłownie padaliśmy z nóg. Chłopcy od razu przebrali się w coś wygodnego a ja postanowiłam pójść się wykąpać. "Nareszcie wypróbuję te olejki zapachowe!". Zamknęłam się w łazience i zaczęłam napełniać wannę wodą.
Zrelaksowałam się i zaczęłam myśleć. O tym co ostatnio działo się w moim życiu. "Minęło zaledwie kilka dni. KILKA DNI znam Janoskians osobiście. A czuję jakbym znała ich od zawsze..."
- SALLY! DŁUGO BĘDZIESZ TAM SIEDZIEĆ? SIKAĆ MI SIĘ CHCE!!! - Krzyczał Jai.
- A od czego masz okno? - Zapytałam zdenerwowana i wróciłam do rozmyślań.
"Beau jest fajny, ale traktuję go raczej jako przyjaciela a nie potencjalnego chłopaka. On pewnie też tak o mnie myśli. Za to Daniel... Zawsze lubiłam go najbardziej a teraz mam szansę. On mnie uwarza pewnie za zwykłą fankę, ale ja mu pokażę. Tak. Jeszcze będzie mój 👹"... Czasem boję się własnych myśli.
Po dłuuuugich rozmyślaniach na różne tematy wyszłam wreszcie z wody i wytarłam się ręcznikiem. Przebrałam się w krótkie, dresowe spodenki i bluzkę na ramiączkach po czym wyszłam z łazienki.
- W końcu. - Powiedział młodszy bliźniak i wbiegł do pomieszczenia, z którego właśnie wyszłam.
- Co ty tam robiłaś? - Zapytał Beau a ja tylko wzruszyłam ramionami i rzuciłam się na wolne łóżko. Pościel była taka chłodna i przyjemna w dotyku, prawie zasypiałam kiedy ktoś mnie szturchnął w bok.
- To jest moje łóżko. - Powiedział Daniel a ja niezdolna do protestów zrobiłam chłopakowi trochę miejsca.
- Jest tylko pięć łóżek. - Zauważył Luke. - Ktoś będzie musiał spać na podłodze.
- Albo ktoś będzie się musiał podzielić z Sally.  - Poweidział Beau. - Ja osobiście nie mam nic przeciwko, żebyś spała ze mną. - Zwrócił się do mnie a ja się uśmiechnęłam. Wstałam z posłania Skipa i skoczyłam na najstarszego chłopaka, który jęknął pod moim ciężarem.
- Musisz wiedzieć, że strasznie się rozpycham. - Zaśmiałam się a chłopak pode mną zaczął się wiercić.
- Zmieniam zdanie. - Wyjąkał i walnął mnie swoją poduszką.
- Tej wojny nie wygrasz. - Wysyczałam dusząc go swoim jaśkiem. Zdesperowany rzucił poduszką na chybił trafił i zamiast trafić we mnie trafił w Jamesa, który robił coś na komputerze.
- No nie! - Brunet się zdenerwował. Od tego momentu było już tylko gożej. To była prawdziwa wojna poduszkowa. Każdy na każdego. Pieże latało po całym pokoju a my tażaliśmy się po podłodze.
- Rozejm! ROZEJM!!! - Krzyknął Luke kiedy usiadłam na nim i zaczęłam bić go moim jaśkiem. Spojrzałam na niego z politowaniem i podniosłam się z ziemi.
- Znaj moją dobroć. - Powiedziałam i wykończona położyłam się do łóżka. Chwilę później dołączył do mnie Beau i zgasił małą lampkę stojącą na szafce.
- Dobranoc wszystkim. - Szepnęłam. Starałam się zasnąć i choć byłam naprawdę zmęczona nie potrafiłam tego zrobić.
Przewracłam się z boku na bok a leżący obok mnie chłopak pochrapywał cicho zabierając mi kołdrę. W końcu odpłynęłam. Nie wiem jak mi się to udało.
*     *     *
- Dzień dobry! - Krzyknął Beau a ja otworzyłam oczy. - Jak się spało królewno? - Zapytał a ja leniwie się przeciągnęłam.
- Całkiem nieźle. - Wychrypiałam zaspana i popatrzyłam na zegarek. - Beau...
- Tak?
- Jest siódma rano.
- No wiem, ale strasznie mi się nudziło.
- Aha. - Przewróciłam się na drugi bok i naciągnęłam kołdrę na głowę.
- Sally. - Chłopak zaczął mnie dziugać palcem w plecy.
- Daj mi spokój! - Warknęłam.
- Sama się o to prosisz. - Zagroził i zaczął mnie łaskotać. Próbowałam się nie śmiać zbyt głośno bo tylko my nie spaliśmy, ale nie mogłam się powstrzymać. Miotałam się na łóżku aż w końcu spadłam na ziemię zaplątana w kołdrę.
- Co się dzieje? - Jai przetarł oczy i popatrzył tempo w przestrzeń. Zrzuciłam z siebie pościel i podeszłam do niego na palcach.
- Nic, kochanie, idź dalej spać. - Pogłaskałam nastolatka po głowie a on spowrotem opadł na poduszkę.
Dzięki Beau nie chciało mi się już spać więc chodziłam bez celu po pokoju. Najstarszy chłopak polazł do łazienki się umyć więc zostałam sama. Nie licząc czwórki śpiących nastolatków oczywiście.
Przysiadłam na skraju łóżka Skipa. Wyglądał przesłodko kiedy spał. Miałam ochotę poczochrać jego blond włosy sterczące na różne strony.
- Czy on ci się podoba? - Drgnęłam zaskoczona kiedy usłyszałam głos Beau.
- Eee.. - Nie wiedziałam co powiedzieć. Prawdę mówiąc nie chciałam w ogóle nic mówić. Odwróciłam się do 20-latka, który stał metr ode mnie w samym ręczniku i z mokrymi włosami. - Nie jest ci zimno? - Zmieniłam temat i spojrzałam na termometr, który wisiał na ścianie koło okna. 23 stopnie w pokoju. Ja to mam farta.
- Tak, czy nie? - Chłopak spojrzał na mnie zaciekawiony a ja poczerwieniałam.
- Tak... nie... to znaczy... nie wiem. - Zmieszana podrapałam się po głowie. 
- Plączesz się w zeznaniach Sally. - Popatrzyłam na Beau z powagą a ten nawet nie drgnął. Tylko oczy go zdradzały.
- Ty żartujesz, prawda? - Szatyn uśmiechnął się a ja zła na siebie i na niego walnęłam się ręką w czoło. Tak mocno uderzyłam, że pewnie został czerwony ślad. Chociaż i tak nie byłoby tego widać bo cała aż płonęłam ze wstydu.
- Wyluzuj mała. Nikomu nie powiem.
- Ale ja... ja naprawdę nie wiem co o tym wszystkim myśleć. - Wyjąkałam zrozpaczona podpierając głowę na rękach. - Nie mam pojęcia co robić.
- Na razie nic nie rób. Jeżeli podobasz się Danielowi to on ci sam to powie. Uwierz mi. Ale na razie minęło za mało czasu. 
- Mhm. - Przytaknęłam.
- Jeżeli chcesz to mógłbym zapytać Skipa o ciebie. Jakbyś chciała. - Zastanowiłam się nad pomysłem chłopaka, ale po chwili go odrzuciłam.
- Nieee, on nie może wiedzieć. Nikt nie może. - Szepnęłam. - Nikomu nie piśnij nawet słowa, rozumiesz?
- Jasne. Przysięgam, że nikomu nie powiem.
- Przysięgnij na mały palec. - Wyciągnęłam do niego rękę a on złapał swoim palcem mój palec.
- To będzie nasza słodka tajemnica. - Powiedział Beau. "To się jeszcze okaże" pomyślałam i weszłam do łazienki.

1 komentarz: