niedziela, 14 września 2014

Rozdział 16

Ten rozdział jest niedorobiony bo chciałam zacząć to, co będzie od następnego rozdziału. A, no i mam w pon zajęcia do 19.45 więc rozdziały pojawiać się będą po 20.00 

Było około 20.00 kiedy Skip wszedł do mojego pokoju.
- JEZU CHRYSTE, ŚCISZ TO, BO OGŁUCHNĘ!!! - Krzyknął chłopak. Przyzwyczaiłam się do takiej reakcji. Wyłączyłam muzykę i popatrzyłam na Daniela wyczekująco.
- Co? - Zapytałam podpierając się na łokciach. Do przyjścia Dana gapiłam się w sufit i nie miałam na czym zawiesić wzroku. No cóż, wraz z przyjściem Skipa mój problem sam się rozwiązał.
- Muszę z tobą pogadać. - Odparł Daniel opierając się o ścianę.
- O co chodzi?? - Aż serce zaczęło mi szybciej bić. "Może chce mi powiedzieć coś na temat dzisiejszego dnia?? Może... JA TEŻ MU SIĘ PODOBAM?!?!?"... Taaaa, marzenia.
- Chodzi o twój pobyt tutaj. Bo widzisz...
- O. - Poczułam rozczarowanie. I zażenowanie. Jak mogłam pomyśleć, że chciał mi powiedzieć, że mu się podobam?? Ugh. "Głupia, głupia, głupia!". Zrobiłam się czerwona na twarzy i opadłam na łóżko z powrotem wbijając wzrok w sufit. - Mógłbyś zawołać Beau'a?? - Mruknęłam zawstydzona.
- Ale...
- Błagam, to ważne. - Daniel westchnął i po chwili wyszedł z pokoju.

Beau

- Chce gadać z Beau'em. - Powiedział blondyn wracając do pokoju.
- Szybko poszło. Jak zareagowała?? - Zapytał Luke.
- Nawet nie zdążyłem jej powiedzieć. Chce z tobą gadać, to pilne. - Dan spojrzał na mnie a ja niechętnie podniosłem się z kanapy. Poszedłem do pokoju czarnowłosej. "Teraz ja będę musiał jej wszystko powiedzieć. Dlaczego to się zawsze dzieje??"
Otworzyłem drzwi i wszedłem cicho do pomieszczenia. Sally leżała na plecach wpatrując się we mnie zmrużonymi oczami.
- O czym chciałaś gadać?? - Zapytałem podchodząc bliżej do dziewczyny.
Czarnowłosa wstała i zaczęła przechadzać się po pokoju.
- Co powiedziałeś Danielowi?? - Warknęła.
- Kiedy? 
- Wczoraj na imprezie. Co. Mu. Powiedziałeś?! 
- Aaaa, o to ci chodzi... - Powiedziałem i pokręciłem głową. - W sumie to nic ciekawego. Pocieszyłem go i zabrałem z powrotem na impreze.
- Jak to pocieszyłeś?? - Sally spojrzała na mnie pytająco.
- No... Powiedziałem, że też sobie kiedyś kogoś znajdzie i wróciliśmy.
- To niemożliwe. Na pewno się wygadałeś. Ktoś musiał!
- O co ci chodzi?? 
- Dan zachowuje się dziwnie. Tak jakby... nie wiem. Jakbym ja też mu się podobała. Coś tu ZDECYDOWANIE nie gra!!! - Krzyknęła niebieskooka. Nic nie rozumiałem. 
- No i gdzie ty tu widzisz problem? - Zapytałem krzyżując ręce na piersi.
- Wszędzie!!
- Przecież o to chyba chodzi, nie?? Żeby on się w końcu w tobie zakochał. - Dziewczyna zamyśliła się i lekko zaczerwieniła.
- Dobra, wyjdź już stąd bo mnie wkurzasz. - Zaśmiałem się i już miałem wrócić do chłopaków, kiedy przypomniałem sobie o jednej sprawie.
- A właśnie... Nie wracasz do domu. To pa! 
- Zaraz, jak to?! - Krzyknęła Sally, ale zanim zdążyła powiedzieć coś więcej zamknąłem drzwi.

Sally

Pobiegłam za Beau'em do salonu.
- Co się dzieje?? Dlaczego niby nie wrócę do domu?? - Wszyscy spojrzeli na mnie zdziwieni a potem popatrzyli ostkarżycielsko na najstarszego chłopaka.
- Ładnie jej to wytłumaczyłeś. - Syknął Jai.
- Wygoniła mnie z pokoju! - Bronił się chłopak, ale nikt go już nie słuchał.
- Co ci powiedział? - Zapytał James wzdychając.
- Powiedział, że nie wracam do domu. Tylko tyle. Czekam na wyjaśnienia. - Burknęłam i usiadłam na kanapie obok Daniela. 
- Nasz koncert w Londynie został odwołany. - Odparł zrezygnowany Luke. - Skip miał ci to powiedzieć, ale odesłałaś go z kwotkiem.
- Dlaczego akurat on... - Chłopcy (poza Danielem oczywiście) spojrzeli na mnie porozumiewawczo.
- Phi. - Przychnęłam. - To i tak nie zmieniło by mojej reakcji. W każdym razie wymyśliliśie jak mnie odesłać z powrotem... prawda?? 
- No... nie do końca. - Szepnął Beau. - Myśleliśmy nad wsadzeniem cię samej do samolotu, ale to chyba nie wchodzi w grę. 
- Dlaczego?? Sama świetnie bym sobie poradziła. 
- No na pewno. - Zachichotał Luke. - Nie ma mowy, samej cię tam nie wyślemy. Więc poza tym są jeszcze dwie opcje. Opcja numer 1, dzwonisz do rodziców i wszystko im mówisz, a opcja numer 2, zostajesz tutaj o udajesz, że nic się nie stało.
- Obydwoe opcje są beznadziejne. - Stwierdziłam. - Musimy wymyśleć coś lepszego. Coś w stylu... - Zamyśliłam się. Nagle zaśwotało mi coś. - Hmmm.
- O co chodzi?? - Zapytali Janoskians z zaciekawieniem. 
- Chyba coś mam, ale... muszę to jeszze dopracować. 
- Ale powiedz, co wymyśliłaś?? - Dopytywali chłopcy

2 komentarze: