poniedziałek, 22 września 2014
Ugh
Mam szkołe i dodatkowe zajęcia i przez nie nie skończyłam siedemnastki, ale na następny pon będzie, taką mam nadzieje :d
niedziela, 14 września 2014
Rozdział 16
Ten rozdział jest niedorobiony bo chciałam zacząć to, co będzie od następnego rozdziału. A, no i mam w pon zajęcia do 19.45 więc rozdziały pojawiać się będą po 20.00
Było około 20.00 kiedy Skip wszedł do mojego pokoju.
- JEZU CHRYSTE, ŚCISZ TO, BO OGŁUCHNĘ!!! - Krzyknął chłopak. Przyzwyczaiłam się do takiej reakcji. Wyłączyłam muzykę i popatrzyłam na Daniela wyczekująco.
- Co? - Zapytałam podpierając się na łokciach. Do przyjścia Dana gapiłam się w sufit i nie miałam na czym zawiesić wzroku. No cóż, wraz z przyjściem Skipa mój problem sam się rozwiązał.
- Muszę z tobą pogadać. - Odparł Daniel opierając się o ścianę.
- O co chodzi?? - Aż serce zaczęło mi szybciej bić. "Może chce mi powiedzieć coś na temat dzisiejszego dnia?? Może... JA TEŻ MU SIĘ PODOBAM?!?!?"... Taaaa, marzenia.
- Chodzi o twój pobyt tutaj. Bo widzisz...
- O. - Poczułam rozczarowanie. I zażenowanie. Jak mogłam pomyśleć, że chciał mi powiedzieć, że mu się podobam?? Ugh. "Głupia, głupia, głupia!". Zrobiłam się czerwona na twarzy i opadłam na łóżko z powrotem wbijając wzrok w sufit. - Mógłbyś zawołać Beau'a?? - Mruknęłam zawstydzona.
- Ale...
- Błagam, to ważne. - Daniel westchnął i po chwili wyszedł z pokoju.
Beau
- Chce gadać z Beau'em. - Powiedział blondyn wracając do pokoju.
- Szybko poszło. Jak zareagowała?? - Zapytał Luke.
- Nawet nie zdążyłem jej powiedzieć. Chce z tobą gadać, to pilne. - Dan spojrzał na mnie a ja niechętnie podniosłem się z kanapy. Poszedłem do pokoju czarnowłosej. "Teraz ja będę musiał jej wszystko powiedzieć. Dlaczego to się zawsze dzieje??"
Pobiegłam za Beau'em do salonu.
- JEZU CHRYSTE, ŚCISZ TO, BO OGŁUCHNĘ!!! - Krzyknął chłopak. Przyzwyczaiłam się do takiej reakcji. Wyłączyłam muzykę i popatrzyłam na Daniela wyczekująco.
- Co? - Zapytałam podpierając się na łokciach. Do przyjścia Dana gapiłam się w sufit i nie miałam na czym zawiesić wzroku. No cóż, wraz z przyjściem Skipa mój problem sam się rozwiązał.
- Muszę z tobą pogadać. - Odparł Daniel opierając się o ścianę.
- O co chodzi?? - Aż serce zaczęło mi szybciej bić. "Może chce mi powiedzieć coś na temat dzisiejszego dnia?? Może... JA TEŻ MU SIĘ PODOBAM?!?!?"... Taaaa, marzenia.
- Chodzi o twój pobyt tutaj. Bo widzisz...
- O. - Poczułam rozczarowanie. I zażenowanie. Jak mogłam pomyśleć, że chciał mi powiedzieć, że mu się podobam?? Ugh. "Głupia, głupia, głupia!". Zrobiłam się czerwona na twarzy i opadłam na łóżko z powrotem wbijając wzrok w sufit. - Mógłbyś zawołać Beau'a?? - Mruknęłam zawstydzona.
- Ale...
- Błagam, to ważne. - Daniel westchnął i po chwili wyszedł z pokoju.
Beau
- Chce gadać z Beau'em. - Powiedział blondyn wracając do pokoju.
- Szybko poszło. Jak zareagowała?? - Zapytał Luke.
- Nawet nie zdążyłem jej powiedzieć. Chce z tobą gadać, to pilne. - Dan spojrzał na mnie a ja niechętnie podniosłem się z kanapy. Poszedłem do pokoju czarnowłosej. "Teraz ja będę musiał jej wszystko powiedzieć. Dlaczego to się zawsze dzieje??"
Otworzyłem drzwi i wszedłem cicho do pomieszczenia. Sally leżała na plecach wpatrując się we mnie zmrużonymi oczami.
- O czym chciałaś gadać?? - Zapytałem podchodząc bliżej do dziewczyny.
Czarnowłosa wstała i zaczęła przechadzać się po pokoju.
- Co powiedziałeś Danielowi?? - Warknęła.
- Kiedy?
- Wczoraj na imprezie. Co. Mu. Powiedziałeś?!
- Aaaa, o to ci chodzi... - Powiedziałem i pokręciłem głową. - W sumie to nic ciekawego. Pocieszyłem go i zabrałem z powrotem na impreze.
- Jak to pocieszyłeś?? - Sally spojrzała na mnie pytająco.
- No... Powiedziałem, że też sobie kiedyś kogoś znajdzie i wróciliśmy.
- To niemożliwe. Na pewno się wygadałeś. Ktoś musiał!
- O co ci chodzi??
- Dan zachowuje się dziwnie. Tak jakby... nie wiem. Jakbym ja też mu się podobała. Coś tu ZDECYDOWANIE nie gra!!! - Krzyknęła niebieskooka. Nic nie rozumiałem.
- No i gdzie ty tu widzisz problem? - Zapytałem krzyżując ręce na piersi.
- Wszędzie!!
- Przecież o to chyba chodzi, nie?? Żeby on się w końcu w tobie zakochał. - Dziewczyna zamyśliła się i lekko zaczerwieniła.
- Dobra, wyjdź już stąd bo mnie wkurzasz. - Zaśmiałem się i już miałem wrócić do chłopaków, kiedy przypomniałem sobie o jednej sprawie.
- A właśnie... Nie wracasz do domu. To pa!
- Zaraz, jak to?! - Krzyknęła Sally, ale zanim zdążyła powiedzieć coś więcej zamknąłem drzwi.
Sally
- Co się dzieje?? Dlaczego niby nie wrócę do domu?? - Wszyscy spojrzeli na mnie zdziwieni a potem popatrzyli ostkarżycielsko na najstarszego chłopaka.
- Ładnie jej to wytłumaczyłeś. - Syknął Jai.
- Wygoniła mnie z pokoju! - Bronił się chłopak, ale nikt go już nie słuchał.
- Co ci powiedział? - Zapytał James wzdychając.
- Powiedział, że nie wracam do domu. Tylko tyle. Czekam na wyjaśnienia. - Burknęłam i usiadłam na kanapie obok Daniela.
- Nasz koncert w Londynie został odwołany. - Odparł zrezygnowany Luke. - Skip miał ci to powiedzieć, ale odesłałaś go z kwotkiem.
- Dlaczego akurat on... - Chłopcy (poza Danielem oczywiście) spojrzeli na mnie porozumiewawczo.
- Phi. - Przychnęłam. - To i tak nie zmieniło by mojej reakcji. W każdym razie wymyśliliśie jak mnie odesłać z powrotem... prawda??
- No... nie do końca. - Szepnął Beau. - Myśleliśmy nad wsadzeniem cię samej do samolotu, ale to chyba nie wchodzi w grę.
- Dlaczego?? Sama świetnie bym sobie poradziła.
- No na pewno. - Zachichotał Luke. - Nie ma mowy, samej cię tam nie wyślemy. Więc poza tym są jeszcze dwie opcje. Opcja numer 1, dzwonisz do rodziców i wszystko im mówisz, a opcja numer 2, zostajesz tutaj o udajesz, że nic się nie stało.
- Obydwoe opcje są beznadziejne. - Stwierdziłam. - Musimy wymyśleć coś lepszego. Coś w stylu... - Zamyśliłam się. Nagle zaśwotało mi coś. - Hmmm.
- O co chodzi?? - Zapytali Janoskians z zaciekawieniem.
- Chyba coś mam, ale... muszę to jeszze dopracować.
- Ale powiedz, co wymyśliłaś?? - Dopytywali chłopcy
poniedziałek, 8 września 2014
Rozdział 15
- Wybacz, nie zauważyłem... - Chłopak nie dokończył, ponieważ zaczął mi się dokładnie przyglądać. Zerknął na moje buty i uśmiechnął się.
Skip miał na sobie koszulkę siatkarską bez ramion i spodenki do kolan. Wyglądał wspaniale (jak zwykle z resztą), przez samą jego obecność zapomniałam, co chciałam powiedzieć.
- Właśnie miałem do ciebie iść. - Odparł a ja otrząsnęłam się i popatrzyłam na niego zdziwniona.
- Do mnie?
- Pomyślałem, że moglibyśmy pójść gdzieś razem, dawno nie gadaliśmy.
- Pójść gdzieś razem? - Powtórzyłam za nim jak głupia wywołując jeszcze większy uśmiech na jego twarzy.
- Zatkało? Chodź szybciej zanim się rozmyślę. - Chłopak ruszył przed siebie a ja pomaszerowałam za nim nic nie rozumiejąc. Przygotowywałam się na kłótnię czy coś a tu taka niespodzianka.
- Wychodzimy! - Krzyknął blondyn otwierając przede mną drzwi.
- Tylko nie wracajcie za późno! - Odpowiedział Beau. Popatrzyłam na niego pytająco a on mrugnął do mnie. Uśmiechał się głupkowato jakby wiedział coś, o czym ja nie wiedziałam.
- Gdzie jedziemy? - Zapytał Daniel stając przy czarnym Jeepie.
- Może na plażę?
- To wskakuj. - Odparł otwierając samochód. Wdrapałam się na miejsce pasażera podziwiając wnętrze maszyny.
- Fajne autko. - Powiedziałam dalej się rozglądając.
- Zbierałem na nie przez całe lato. - Skip zamknął za sobą drzwi i odpalił samochód.
Jechaliśmy w ciszy. Nie miałam pojęcia co powiedzieć więc milczałam patrząc przez okno.
- Gorąco dzisiaj. - Odparł chłopak. - Dobrze, że jedziemy na plażę, dawno nie kąpałem się w oceanie. - Dobrze, że pomyślałam i włożyłam kąpielówki. Inaczej byłoby źle.
- Nigdy nie kąpałam się w oceanie. - Przyznałam.
- Ocean nie różni się bardzo od basenu. Woda jest zawsze przejżysta, ale... Radzę jej nie pić. - Pokiwałam głową i uśmiechnęłam się lekko.
- Nie mam ręcznika. - Powiedziałam jakby nigdy nic.
- Coś wymyślimy. - Odparł chłopak parkując Jeepa. - Jesteśmy na miejscu.
Wysiedliśmy z samochodu (buty zostawiłam w środku, ponieważ już ich nie potrzebowałam) i udaliśmy się w stronę wody. Na miejscu było pełno ludzi, nie miałam pojęcia jak dostaniemy się do wody. Słońce grzało niemiłosiernie, miałam gorące włosy i głowę.
- Może chodźmy na razie na lody, nie damy rady przecisnąć się przez te tłumy. - Skip wziął mnie za rękę i poprowadził w stronę restauracji.
Weszliśmy do środka. Było to bardzo ładnie użądzone a co najważniejsze klimatyzowane pomieszczenie. Na suficie wisiały na sznurkach rozgwiazdy, muszelki, sztuczne (przynajmniej mam taką nadzieję) rybki i kolorowe lampki, które zapalali zapewne pod sam wieczór.
Usiedliśmy przy wolnym stoliku i otworzyliśmy menu na stronie z deserami.
- Daniel, nie mam kasy. - Szepnęłam pochylając się w jego stronę.
- Nie martw się, wszystkim się zajmę. - Odparł blondyn wzywając kelnera.
- Witam, czym mogę służyć?
- Poproszę Łódź wikinga.
- Mogę zaproponować coś do picia? Może lemoniadę?
- Niech będzie. - Kelner ukłonił się lekko i pospiesznym krokiem ruszył do kuchni.
Popatrzyłam zdziwiona na blondyna a on tylko wzruszył ramionami.
- Czego słuchasz?? - Zapytał podpierając głowę na łokciach.
- Głównie Rocka i Metalu, ale jetem otwarta na inne gatunki.
- A co z One dorection? - Zapytał.
- Lubię ich, ale na razie nie ma nic nowego. A ty... - Wskazałam palcem na Daniela. - Słuchasz Hip-Hopu, zgadza się? - Skip rozpromienił się.
- Hip-Hop, Rap, ale czasami słucham też Rocka. To zależy od nastroju.
- A jakich zespołów Rockowych słuchasz?? - Chłopak otworzył buzię, żeby coś powiedzieć akurat kiedy przyszło nasze zamówienie. Dwie lemoniady i ogromny tależ czekoladowych, truskawkowych i waniliowych lodów.
- Dzięki. - Dan machną ręką na kelnera i podał mi łyżeczkę.
- My to wszystko mamy zjeść? - Zapytałam.
- Nie udawaj, że nie chcesz. - Zachichotałam i wzięłam do ręki łyżkę.
- O czym my to...? - Popatrzyłam na Daniela, który wepchnął w siebie kolejną porcję lodów truskawkowych.
- Jakich Rockowych zespołów słucham. - Powiedział z pełną buzią.
- No więc?
- Eee... Na pewno nie znasz. - Wymamrotał Skip.
- Ja znam wszystkie zespoły, dawaj.
- Gwjf kscn... - Mruknął pod nosem.
- Tego nie kojażę, może coś innego?? - Naciskałam.
- Jest taki jeden zespół... Nazywa się... Sleeping with sirens... Czasami go słucham. - Bąknął a ja zrobiłam dziwną minę. Ja wiem kiedy robię dziwne miny a ta była wyjątkowo DZIWNA.
- Mówiłem, że nie znasz. - Odparł Daniel dojadając lody truskawkowe.
- No co ty... To jest chyba mój ulubiony zespół. - Powiedziałam a Dan spojrzał na mnie zdziwiony.
- Naprawdę?
- Kocham ich! - Podniosłam głos a ludzie siedzący obok nas zaczeli się na nas patrzeć. Wzięłam łyk lemoniady zadowolona, że chociaż jedna osoba na tej planecie zna i lubi ten zespół. Kate go nie lubi, ale i tak uważa, że wokalista jest sexi.
- Fajnie, że chociaż ty ich znasz. - Blondyn uśmiechnął się do mnie i wziął do ręki szklankę z zimnym napojem.
- Hej, Skip... Wiem, że to nie moja sprawa, ale... O co chodzi z tobą i Sophie?? - Zapytałam ostrożnie. Chłopak spochmutniał i przeczesał włosy palcami.
- Powiedzieli ci? - Pokiwałam głową przyglądając się uważnie Danielowi.
- No to nie mam nic do dodania. Stało się co się stało a ona nadal myśli, że ma u mnie szansę. - Prychnął Skip memłając łyżką roztopione lody. - Więc jeździ za mną w tę i spowrotem prosząc i błagając, żebym znowu się na nią otworzył. A ja obiecałem sobie, że jej tego nie wybaczę. - Popatrzyłam na niego uważnie. Było mi go szkoda. Dlaczego ludzie zawsze krzywdzą tych miłych? Patrząc na minę blondyna postanowiłam zmienić temat.
- Mogę ci coś powiedzieć? Tak zupełnie szczerze?
- Wal.
- Lepiej ci w brązowych włosach. - Skip uśmiechnął się lekko, chyba mu ulżyło, że zmieniłam temat.
- Też tak uważam.
- To po co się przefarbowałeś? - Zapytałam a chłopak zachichotał.
- Przegrałem zakład.
- Nawet nie chcę wiedzieć jaki. - Zaśmiałam się.
Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę o jakichś głupotach kiedy podszedł do nas kelner.
- Podać rachunek? - Zapytał a Skip popatrzył na niego zdziwiony i wstał.
- Przykro mi, ale chyba zaszła jakaś pomyłka.
- To niemożliwe, płaci pan czy nie? - Denerwował się kelner (zielonooki brunet).
- Za nic nie płacę. - Odparł chłopak całkowicie pewny siebie. Założył ręcę na pierś i wpatrywał się wyczekująco w kelnera.
- Zaraz wezwę szefa lokalu. - Zagroził zielonooki, ale na Danielu nie zrobiło to wrażenia.
- Proszę wzywać, mam czas. - Kelner cały czerwony ze złości odszedł od naszego stolika w stronę tajemniczych drzwi na samym końcu sali.
- Zwariowałeś?! Zadzwonią na policję i pójdziemy siedzieć! - Krzyknęłam. - Dobra, plan jest taki. Uciekamy stąd jak najszybciej się da i modlimy się by kelner miał problemy z naszym rozpoznaniem...
- Nigdzie nie idziemy, pokażę temu chłoptasiowi kto tu rządzi. - Odparł Dan a ja załamana usiadłam na krześle.
- Kto wpłaci za mnie kałcję? Rodzice mnie zamordują! - Biadoliłam a Skip nadal stał. W końcu podszedł do nas ten sam kelner ze starszym mężczyzną. Jego włosy były brązowe, w niektórych miejscach już siwe, sieć zmarszczek pokrywała jego twarz, ale zielone oczy pozostawały młode, miały ten błysk, który gaśnie u każdego emeryta.
- To on proszę pana, ten klient odmawia zapłaty. - Blondyn wskazał na Skipa a starszy facet popatrzył na nas niewzruszony.
- Witaj Danielu. - Odparł facet w średnim wieku najspokojniejszym w świecie głosem.
- Cześć tato. - Przywitał się blondyn uśmiechając się złośliwie do kelnera.
- Jak to, zna pan tego człowieka? - Zapytał zdezorientowany chłopak.
- Żecz jasna, to mój syn Daniel, Danielu, to jest Aaron, jest tu nowy, musisz wybaczyć mu jego niewiedzę.
- Jasne, nic się nie stało. - Skip machnął ręką. - Jeżeli pozwolicie pójdziemy już. - Powiedział łapiąc mnie za rękę i ciągnąc w stronę wyjścia.
- Miłej zabawy! - Zawołał ojciec Dana przyglądając mi się.
Szliśmy po plaży zostawiając za sobą restaurację i zdezorientowanych gości, którzy z zaciekawieniem przysłuchiwali się tamtej rozmowie.
- To była restauracja twojego ojca? - Zapytałam idąc brzegiem morza.
- Taa, jedyna zaleta tego, że jest szefem jest taka, że żarcie mam za darmo.
- A jakie są negatywy?
- Czasami za karę muszę sprzątać kible. - Skrzywiłam się próbując zamaskować uśmiech, ale przed blondynem nie dało się tego ukryć.
- Nie śmiej się ze mnie bo się obrażę. - Zażartował Daniel i popchnął mnie w bok. Chyba myślał, że zrobił to lekko... Cóż, źle myślał.
To pchnięcie było na tyle mocne, że wylądowałam w wodzie. Przynajmniej była ciepła.
- O mój Boże, Sally, przepraszam. - Skip zaczął się śmiać i wyciągnął rękę, żeby pomóc mi wstać. - Ni ci nie jest? - Potrząsnęłam głową przecząco. Złapałam dłoń chłopaka, ale zamiast wstać pociągnęłam blondyna do siebie i oboje siedzieliśmy w morkym piachu.
- Jesteśmy kwita. - Uśmiechnęłam się szeroko i wstałam na nogi. Cała sukienka się ubrudziła. Jaka szkoda.
- Chyba musisz zdjąć z siebie ubranie. - Powiedział chłopak idąc za mną.
- Tak? A to niby dla czego? - Zapytałam spoglądając na niego.
- No wiesz... I tak jest już mokra to po co się z nią męczyć? Poza tym jest gorąco.
- To może sam se zdejmij ubranie skoro ci gorąco? - Zaproponowałam a Dan zachichotał i zatrzymał się.
- A jeżeli zdejmę swoje ubranie to ty zdejmiesz swoje?
- Nic nie obiecuję. - Odparłam a Skip mrugnął i zciągnął z siebie koszulkę.
- To tyle? - Nie wiedziałam, że te spodenki to jego kąmpielówki, przysięgam.
- Nie rozbieram się na pierwszej randce. - Zaśmiał się a ja poczerwieniałam ze wstydu. - Teraz twoja kolej.
- Przecież nie mówiłam, że to zrobię. - No weź!!! - Nalegał.
- Nigdy nie widziałeś dziewczyny w bikini czy co?? - Chłopak zamyślił się na chwilę a potem uśmiechnął się lekko.
- No wiesz...
- Nic nie mów. - Powiedziałam idąc dalej.
- Nie bądź zazdrosna Sally. - Skip posłał mi perskie oczko.
- O co niby?
- Nie o co, tylko o kogo. O mnie oczywiście. - Zaśmiałam się głośno próbując zamaskować zażenowanie.
- Dlaczego miałabym być o ciebie zazdrosna? - Nie byłam zazdrosna. To, że widział dzewczyny w samej bieliźnie (lub bez, ja tam nie wiem) jest zupełnie normalne. Naprawdę. - Rozmawiałeś może ostatnio z Beau'em? - Zapytałam jakby nigdy nic.
- Tak, gadałem z nim wczoraj. - Odparł blondyn. - A co?
- Aaa, tak się pytam. - "Zabiję gnoja" pomyślałam wściekła. "Powiedział mu! Na pewno tak, inaczej Dan nie mówiłby o takich rzeczach!!!!!"
Chodziliśmy po plaży rozmawiając i śmiejąc się. Minęło kilka godzin, słońce zaczynało zachodzić więc postanowiliśmy wrócić do domu.
* * *
Beau
- Mamy problem. - Powiedziałem wchodząc do salonu. Na kanapie siedzieli wszyscy poza Sally, która była w swoim pokoju. Pomimo dźwiękoszczelnych ścian idąc obok jej drzwi omal nie ogłuchłem. "Czego ta dziewczyna słucha??"
- O co chodzi?? - Zpaytał Luke.
- Dzwonili z Londynu, nasz koncert odwołany.
- Dlaczego?! - Chłopcy krzykneli churem.
- To miał być nasz ostatni koncert w Anglii na najbliższy rok. - Odparł rozczarowany James.
- Wy chyba czegoś nie rozumiecie. - Pokręciłem głową z niedowierzaniem. - Jak Sally ma wrócić do domu? - Zapadła cisza, którą, po długim czasie, przerwał Jai.
- Może po prostu wsadźmy ją do samolotu i już? - Zaproponował.
- Czy Sally wygląda ci na osobę, którą można zostawić chociaż na chwilę samą?
- Masz rację. - Powiedział młodszy bliźniak.
- To co z tym robimy? Nie może przecież siedzieć tutaj całe wakacje. A co jak jej rodzice się dowiedzą? Oskarżą nas o porwanie, albo gorzej. - Stwierdził Luke.
- Czy może być w ogóle gorzej? - Spytał Daniel. Wyglądał na poddenerwowanego. Kiedy razem z dziewczyną wrócili z plaży czarnowłosa chciała ze mną gadać. Niestety byłem zajęty, ale to mogło być coś ważnego. Może dlatego blondyn był zdenerwowany??
- Powiedzmy wszystko Sally, może ona coś wymyśli? - Zaproponował James.
- Myślałem o tym, ale... jest ryzyko. - Stwierdziłem.
- Jakie niby? - Zapytał Luke.
- Jakbyście jeszcze nie zauważyli Sally jet dość... nerwową osobą. I istnieje taka szansa, że gdybyśmy powiedzieli jej prawdę mogłaby spanikować. Mogłoby jej odbić na tyle, że zadzwoniłaby do swoich rodziców i wszystko im powiedziała. I nie dość, że ona będzie miała przechlapane to jeszcze nam sie oberwie. Nie znamy jej rodziców, mogą być nadopiekuńczy i zrobić z tego wielką sprawę.
- No tak, my przecież nic nie zrobiliśmy, tylko wywieźliśmy ich córkę z kraju. - Prychnął Jai a ja spojrzałem na niego karcąco.
- Nie uważasz, że nadopiekuńczy rodzice nie zostawili by swojego dziecka samego w domu na 4 miesiące? - Spytał Daniel. - Nie przesadzaj, myślę, że powinniśmy powiedzieć Sally co się dzieje. - Odprał i skrzyżował ręce na piersi.
- Dobra, kto jeszcze jest za tym, żeby wyznać jej prawdę? - Wszyscy podnieśli ręce. Westchnąłem i pokiwałem głową z rezygnacją. - No dobra. A teraz kto jest chętny, żeby jej to powiedzieć? - Żaden sie nie odezwał, patrzyli wszędzie, tylko nie na mnie.
- Uważam, że Daniel powinien to zrobić. - Odezwał się Luke.
- A dlaczego ja? - Zapytał zdezorientowany chłopak.
- Bo masz... - Wszyscy popatrzyliśmy na niego z wyczekiwaniem. Przez chwilę bałem się, że starszy bliźniak powie Danowi o tym, że Sally się w nim buja, ale Luke ostatecznie zmienił zdanie. - Bo masz blond włosy.
- I to ma być argument? - Syknął Skip.
- Popieram Luke'a. - Zawołał Jai. James pokiwał głową a ja tylko wzruszyłem ramionami.
- Dobra, zrobie to. - Burknął chłopak i poszedł w stronę pokoju dziewczyny.
poniedziałek, 1 września 2014
Rozdział 14
To nie był mądry pomysł. Wiedziałam o tym zanim jeszcze cokolwiek zrobiłam, ale nie widziałam innego wyjścia. Chciałam, żeby Daniel cierpiał. Wiedziałam, że od kiedy zaczęłam "chodzić" z Luke'iem zrobił się nerwowy i kapryśny. Coś musiału mu przeszkadzać w tym związku, ale skoro całował się z tamtą dziewczyną to chyba nie był to Luke. Może Skip po prostu się bał, że odciągnę starszego bliźniaka od jego przyjaciół? Albo nie podobało mu się, że Luke znalazł dziewczynę a on nie miał nikogo? Nie wiem. Ale wiedziałam, że nasza "bliskość" go wkurza. A wtedy byłam tak zdesperowana, że nawet się nie zastanawiałam. Musiałam się zemścić a moja impulsywność pchnęła mnie do działania.
Szybkim krokiem ruszyłam w stronę grupki ludzi tańczącej na parkiecie. Zajęło mi chwilę zanim go znalazłam. Włożył nowe ubranie, ale jego włosy nadal były wilgotne po basenie.
Podeszłam do Jamesa, który był DJ'em i kazałam mu wyłączyć muzykę. Chyba domyślił się, że sprawa jest nagła bo bez gadania zrobił to, co mu kazałam. Wywołałam tym niewielkie zamieszanie.
- Co ty robisz?! - Krzyczeli ludzie patrząc na mnie jak na wariatkę. Daniel i jego Barbie oderwali się od siebie i spojrzeli w moją stronę.
- Sally? - Luke wyglądał na lekko zdziwionego. - Co ty... - Nie zdążył dokończyć, ponieważ zarzuciłam ręcę na jego szyję i przyciągnęłam go do siebie. Na początku nie odwzajemniał pocałunku, ale chwilę potem objął mnie mocno w pasie.
Tłum aż zawrzał z wrażenia, niektórzy się śmiali, inni klaskali a pozostali gapili się z niedowierzaniem.
Usłyszałam jak ktoś zamknął z trzaskiem drzwi. Zerknęłam w miejsce, w którym jeszcze przed chwilą stał Daniel.
- Skip! - Zawołała Barbie biegnąc za blondynem a ja usatysfakcjonowana odsunęłam się od starszego bliźniaka.
Yammouni włączył spowrotem muzykę i ludzie wrócili do przerwanej zabawy.
- Co to było? - Zapytał skonsternowany Luke. Opowiedziałam mu o Danielu i tamtej dziewczynie na co lekko zmarszczył brwi jakby nic z tego nie rozumiał.
- Nic z tego nie rozumiem. - No tak. - Z tego co mówiłaś Skipowi podobała się gra w butelkę więc po co miałby zarywać do Sophie?
- Znasz ją? - W moim głosie dało się wyczuć nutkę irytacji, ale chłopak machnął lekceważąco ręką.
- To nasza stara znajoma, była Daniela. - Odparł a ja wydęłam wargi.
- Jego była? - Wydusiłam.
- Zerwali dawno temu, ale teraz ważne jest to, dlaczego tak postąpił. O co mu chodzi? - Zastanawiał się na głos Luke popijając napój ze szklanki.
- To dlatego, że nie jestem blondynką, tak? - Palnęłam na co starszy bliźniak omal nie zachłysnął się ponczem. Starał się opanować co mu za bardzo nie wychodziło.
- Słuchaj. - Powiedział powstrzymując uśmiech.- To, że jak na razie Skip oglądał się tylko za blondynkami jeszcze nic nie znaczy. - Zdołowana chwyciłam w palce pasemko moich włosów na co starszy bliźniak wybuchnął śmiechem.
- Nie przejmuj się tak, żartowałem. A może nie? - Walnęłam Luke'a w ramię, ale też się uśmiechnęłam.
Nagle chłopak spoważniał i zciszył głos.
- Słuchaj... To, co się stało w jacuzzi... Ja nie...
- Wiem. - Odparłam szybko rumieniąc się.
- Nie chciałem, żeby to tak wyszło...
- Rozumiem. - Szepnęłam i wyciągnęłam w jego stronę rękę. - Przyjaciele? - Luke patrzył przez chwilę na moją dłoń po czym uścisnął ją.
- Przyjaciele. - Odetchnęłam z ulgą i zabrałam rękę akurat kiedy podszedł do nas Beau.
- Wybaczcie, że wam przerywam, ale zdaję się, że Sally chciała ze mną o czymś pogadać. - Popatrzył na mnie wyczekująco a ja westchnęłam.
- Luke, chyba musimy mu powiedzieć.
- Szkoda, było tak fajnie...
- O co chodzi? Co musicie mi powiedzieć? - Zapytał chłopak ze snapbackiem a ja mu wsystko opowiedziałam. O planie sarszego bliźniaka i o tym, co stało się przed chwilą.
- Wiedziałem! Wiedziałem, że nadal lubisz Daniela!! - Krzyknął do mnie a potem odwrócił się do swojego brata.
- A ty oszukiwałeś! Namieszałeś a to wbrew zasadom!!!! - Wskazał na niego oskarżycielsko palcem a Luke podniusł ręce w geście rezygnacji.
- Nikt nie wspominał, że tak nie można.
- Dopilnuję, żebyś biegał nago po ulicy!!
- Czy możecie już przestać? Skończcie z tym zakładem! - Warknęłam przerywając kłótnię.
- Muszę przyznać, że ta akcja z Luke'iem była niezła. Wkurwiłaś Skipa na maksa, jeszcze nigdy nie trzasnął tak mocno drzwiami. - Odprał Beau.
- Nie denerwuj mnie. - Syknęłam grożąc mu palcem.
- Hej, mam taką prośbę, zejdźmy z parkietu, ok?? - Wydusił starszy bliźniak, który stał zciśnięty w tłumie ludzi.
Wyszliśmy na dwór, gdzie nieliczni palili i gadali oparci o barierkę.
- To... Co robimy?? - Zapytał Beau.
- Któryś z was musi pogadać z Danielem. Wiecie gdzie on może teraz być? - Bracia spojrzeli po sobie i odchrząknęli.
- To poufna informacja. - Szepnął Luke nie patrząc mi w oczy.
- Niby dlaczego?
- Wiemy gdzie jest, ale nie możemy ci tego powiedzieć. Pójdę do niego a wy tu zaczekajcie. - Powiedział Beau i zanim zdążyłam coś powiedzieć zniknął za bramą posiadłości.
- O co wam chodzi? Dlaczego nie możecie mi powiedzieć? - Zapytałam zirytowana.
- Słuchaj. - Zczął Luke. - Zawsze gdy Skip jest zły czy smutny udaje się w swoje tajne miejsce. A my wszyscy przyżekliśmy, że nikomu o nim nie powiemy. Więc bardzo mi przykro, ze mnie nic nie wyciągniesz. - Skończył bliźniak i założył ręce na pierś.
- Super. - Fuknęłam odwracając się od niego plecami. - Idę do pokoju. - Powiedziałam i wróciłam do domu nie oglądając się za siebie.
* * *
Chciałabym powiedzieć, że tamtego dnia obudziło mnie słońce i śpiew ptaków lecz to mijało by się z prawdą.
- DZIEŃ DOBRY!!! - Krzykneli chłopcy i rzucili się na moje łóżko.
- Jezu Chryste.. - Jęknęłam przygnieciona przez przyjaciół. - Zaraz się porzygam. - Janoskians odczołgali się jak najdalej ode mnie z obrzydzeniem wypisanym na twarzy a ja uśmiechnęłam się. W sumie to nie kłamałam. Bolała mnie głowa i najchętniej zwróciłabym zawartość mojego żołądka, ale widok ich min był tego wart.
- Po co mnie budzicie? Czuję się jak gówno. - Odparłam zakrywając sobie głowę kołdrą.
- Chcieliśmy, żebyś czuła się źle razem z nami. - Mrugnął Luke, który miał wory pod oczami. - Poza tym... mamy wieści o Danielu. - Dopiero teraz zauważyłam, że blondyna nie ma z nami. Spojrzałam podejrzliwie na James'a i Jai'a, którzy uśmiechali się jakby nigdy nic.
- Spokojnie, wtajemniczyliśmy ich. - Wyjaśnił Beau. - Gadałem wczoraj ze Skipem, twierdzi, że to Sophie zaczęła... No wiesz. - Chłopak zacmokała a ja prychnęłam. - I, że on nie jest nią zainteresowany.
- Właśnie widziałam jak bardzo jest nią niezainteresowany. - Mruknęłam.
- Uwierz mi, że nie jest. Kiedy Dan widział się ostatnio z Sophie ona... Jakby to powiedzieć, podpadła mu. To on z nią zerwał. Od tamtej pory zdążyliśmy przeprowadzić się do LA, ale ona najwyraźniej za nami jeździ. To jakaś świruska!
- A co dokładnie mu zrobiła? - Zapytałam.
- Zdradziła go z jego dawnym przyjacielem.
- Co za suka - Syknęłam.
- Nigdy jej nie lubiłem. - Przyznał James a Jai pokiwał głową na znak zgodzy. Wszyscy spojrzeliśmy na Luke'a, który jako jedyny nie wypowiedział się na temat Barbie.
- Nic do niej nie mam, dobra dupa. - Rzuciłam w starszego bliźniaka poduszką a reszta trzepnęła go w głowę.
- Hej! To przecież wolny kraj, nie mogę już wyrazić własnej opinii?
- Nie! - Krzykneliśmy wszyscy na raz a brunet przestał się już odzywać.
- A czy... Skip mówił coś o mnie? - Zapytałam nieśmiało.
- Eee... - Beau poprawił snapbacka wyraźnie zdenerwowany. - No... W sumie to nie. - Zrobiło mi się trochę przykro, ale nie byłam zdziwiona.
- A czy nadal się gniewa o tamto?? - Zażenowana podrapałam sę po głowie.
- Myślę, że nie, Daniel szybko wybacza. - Jai uśmiechnął się do mnie pocieszająco.
- Chyba powinnam spędzać z nim więcej czasu. - Zastanowiłam się głośno na co wszyscy przytakneli.
- To dobry pomysł. - Stwierdził James i podszedł do drzwi. - Idę zrobić jakieś śniadanie, chcecie coś? - Reszta chłopców pobiegła za nim do kuchni a ja zostałam jeszczę chwilę by opracować plan działania.
Musiałam zbliżyć się do Daniela. Nie byliśmy jakoś szczególnie blisko i domyślam się, że mój "związek" z Luke'iem nie poprawiał naszych relacji. Jedynie pogarszał sytuację.
"Jakby tu zwrócić na siebie uwagę Daniela??" zastanawiałam się. I tak myślałam i myślałam, a ponieważ nie mogłam nic wymyślić postanowiłam poradzić się któregoś z chłopaków.
- Co Skip lubi w dziewczynach? Zdecydowanie poczucie humoru. - Wymamrotał Beau zajadając się kanapką ze... ze wszystkim.
- Kiedy są urocze, uwielbia to. - Wydyszał Jai biegnąc po bieżni.
- Lubi, gdy laska ma dytans do siebie. - Powiedział Luke.
- Kiedy podoba jej się to samo co jemu. - Odparł James.
Nie wiedziałam jak to wszystko połączyć ze sobą, ale musiałam to jakoś zrobić. Wyciągnęłam z szafy (bo w końcu się rozpakowałam) najbardziej słodką sukienkę jaką miałam i przymierzając ją mając nadzieję, że nie wyglądam aż tak źle. Stanęłam przed lustrem przekonując się, że... wyglądam źle. Znaczy dla mnie. Dla innych mogłam wyglądać uroczo, ale w moim mniemaniu ja po prostu nie potrafię być urocza. Do tego trzeba mieć dar. A ja, jako jedyna dziewczyna urodziłam się bez tego czegoś. Jestem wybrakowanym egzemplażem.
Poszłam do łazienki zrzucając z siebie ubranie i wzięłam długi prysznic. Zwykle nie myję się rano, ale to była specjalna okazja.
Wysuszyłam włosy i wyprostowałam je. Sięgały prawie do pasa, tyle czekałam, żeby mi urosły a tak stojąc przed tym lustrem po raz pierwszy zastanawiałam się czy ich nie zciąć.
Pewnie zastanawiacie się "Dlaczego ona się nie maluje, głupia jakaś??". Nie. Chociaż w sumie... Ja po prostu nie umiem się malować. Czasem nałożę podkład, ale zawsze i tak dochodzę do wniosku, że wszystko zepsułam i go zmywam. Poza tym nie jest aż tak źle, nie potrzebuje makijażu. Wolę być naturalna.
Z lekkim oporem znowu włożyłam na siebie tamtą sukienkę. Sięgała mniej więcej do połowy łydki i nie miała ramiączek. Nie była jakaś straszna, ale sam fakt, że była różowa sprawiał, że czułam do niej niechęć. Nie przepadam za różowym, szczęście, że to nie był taki żarówiasty kolor tylko taki lekki, soczysty, malinowy właściwie. A tak na marginesie to nie lubię malin. Z resztą co za różnica, ważne, że był do wytrzymania nawet dla mnie.
Pomalowałam paznokcie bezbarwnym lakierem (bo mi się bez przerwy łamią, to nie do wytrzymania!!) i wsunęłam na stopy czarne Vansy. Czy już wspominałam, że do braku uroku dochodzi brak wyczucia?? Nie twierdzę, że czarny nie pasuje do różowego, ale kurwa Vansy? Już Conversy by bardziej pasowały, Vansy mają nieodpowiedni kruj (tak dla jasności, Kate mi to powiedziała, jedyne na co ja uważam przy ubieraniu się to kolory).
W każdym razie wyszłam z tego pokoju próbując unikać chłopaków, nie chciałam, żeby mnie tak widzieli, ale oczywiście się nie udało. Wpadłam na Jai'a, który właśnie wyszedł ze swojego pokoju. Zmieżył mnie wzrokiem od góry do dołu zatrymując się na chwilę na Vansach (echhh) i spojrzał spowrotem na moją twarz. Właśnie otworzył usta, żeby coś powiedzieć, ale nie mogłam mu na to pozwolić.
- NIC nie mów. - Syknęłam na co młodszy bliźniak zamknął buzię. - Gdzie jest Daniel? - Chłopak wskazał na drzwi prowadzące do pokoju blondyna. Przypomniałam sobie jak śpiewałam pod prysznicem i miałam nadzieję, że chłopak nie słyszał tego u siebie.
Podeszłam do drzwi, które wskazał mi Jai i już miałam zapukać kiedy otworzyły się przede mną a zza nich wyszedł Skip wpadając na mnie z impetem.
Subskrybuj:
Posty (Atom)