poniedziałek, 17 marca 2014

Rozdział 11

JEŚLI CHCECIE BYĆ INFORMOWANI TO POD TYM POSTEM DODAJCIE SWOJE TWITTEROWE NAZWY. CHOCIAŻ TAK WŁAŚCIWIE TO NIE WIEM PO CO MAM WAS INFORMOWAĆ SKORO ROZDZIAŁY ZAWSZE POJAWIAJĄ SIĘ W PONIEDZIAŁKI.

- Nie ma mowy! - Powiedział Luke kiedy po raz setny poprosiłam go o przejażdżkę na kolejce górskiej.
- No proooszę. Będę cię trzymać za rękę, żebyś się nie bał. - Przekonywałam, ale starszy bliźniak nawet nie chciał mnie słuchać.
- Ja z tobą pojadę. - Zaproponował Daniel a wszyscy popatrzyli na niego zdziwieni łącznie ze maną. Reszta chłopaków też nie była chętna do jazdy na tym potworze więc powiedziałam, żeby na nas nie czekali i poszli dalej.
To była największa kolejka jaką w życiu widziałam. Usiadłam na jednym z foteli i zapięłam pasy bezpieczeństwa oraz opuściłam metalową rurę, która miała chronić przed spadnięciem jakbyśmy przypadkiem jechali do góry nogami.
Kolejka ruszyła i zaczęła powoli wjeżdżać na górę.
Spojrzałam w dół. Byliśmy już dosyć wysoko, ale nadal jechaliśmy aż w końcu zatrzymaliśmy się na szczycie. Zaraz mieliśmy zjechać.
- Gotowa? - Zapytał Skip a ja podekscytowana pokiwałam głową.
- Chyba tak. - Chłopak złapał mnie za rękę w geście pocieszenia a ja uśmiechnęłam się do niego i właśnie wtedy wagony ruszyły.
Jechaliśmy z zawrotną prędkością a ja śmiałam się i krzyczałam w tym samym czasie. Nie wiem jak wyjaśnić to uczucie, ale byłam jednocześnie przerażona i szczęśliwa.
Wszystko zakończyło się jak dla mnie zbyt szybko. 
- I co, podobało ci się? - Zapytałam Skipa a on słabo pokiwał głową. Był blady, chyba przejażdżka nie przypadła mu do gustu. 
Poszliśmy dalej mijając różne budki z watą cukrową i najróżniejszymi zabawkami do wygrania.
- Ej, zakład, że wygram tą dużą, różową małpę? - Wskazałam na pluszaka, który wisiał na sznurku przy jednym ze stoisk.
- Ok. - Daniel zaśmiał się i razem podeszliśmy do faceta, stojącego za ladą.
- Zasady są proste, strącisz wszystkie puszki wygrywasz nagrodę główną. - Skip zapłacił za moje trzy strzały i zaczęliśmy grę.
Mój ojciec nauczył mnie wygrywać takie gry. Wystarczy mocno uderzyć by strącić przyklejone do siebie puszki.
Pierwsza piłka przeleciała obok głowy faceta, który nas obsłużył, odbiła się od ściany i trafiłaby Daniela prosto w twarz gdyby ten nie uchylił się przed rozpędzoną piłeczką.
- Jesteś pewna, że wiesz co robisz?
- Jasne, jestem w tym mistrzem. - Odparłam przymierzając się do drugiego strzału.
- Tylko spróbuj tym razem trafić w puszki i nas przy tym nie pozabijać. - Popatrzyłam na chłopaka groźnie a on robił minę niewiniątka.
- Uważaj co mówisz bo następnym razem nie trafię specjalnie. - Ostrzegłam nastolatka a on uśmiechnął się przymilnie.
Zamachnęłam się mocno i z całej siły pchnęłam piłkę w stronę sześciu postawionych na sobie pustych puszek. Tym razem trafiłam i strąciłam je wszystkie.
Facet zza lady i Skip przypatrywali mi się z otwartymi ustami a ja zadowolona wzięłam różową zabawkę i poszłam dalej.
Zanim znaleźliśmy resztę chłopaków minęło z pół godziny. Zauważyliśmy ich kiedy wychodzili z wielkiej karuzeli.
- Hej, jak się bawiliście? - Zapytałam i podeszłam do Beau'a, który wyglądał jak siedem nieszczęść.
- Było spoko, Beau zrzygał się kilka razy, jak zawsze z resztą. - Powiedział Luke przyglądając się mojej nagrodzie. - Skąd masz tą małpkę? Daniel ją dla ciebie wygrał? - Zapytał starszy bliźniak patrząc na mnie znacząco.
- Nie, sama ją zdobyłam. Za drugim razem! Specjalnie dla ciebie. - Pocałowałam Luke'a w policzek i podałam mu pluszaka.
- Oooo, jak słodko. - Skomentował James.
- Czy możemy stąd iść? Zaraz się porzygam. - Stwierdził Beau a ja podtrzymałam go, żeby nie upadł.
- Ale byliśmy tu tak krótko. - Zaczął marudzić Jai a ja trzepnęłam go w ramię.
- Nie zachowuj się jak dziecko. - Wyszliśmy z parku rozrywki i ruszyliśmy w stronę metra.
Kiedy wsiedliśmy do jednego z wagonów usiedliśmy na wolnych miejscach i czekaliśmy na nasz przystanek. Siedziałam między starszym bliźniakiem a Beau'em, który oparł głowę na moim ramieniu.
Daniel, Jai i James usiedli przed nami. Próbowałam nie patrzeć na Skipa, który wbijał wzrok w moją rękę splecioną z ręką Luke'a. Naprawdę był o mnie zazdrosny czy w jakiś sposób dowiedział się, że nie jestem dziewczyną starszego bliźniaka? To pytanie cały czas krążyło po mojej głowie i prawdę mówiąc wolałam wnawiać sobie, że jest o mnie zazdrosny. Nie wiem co by się stało gdyby prawda wyszła na jaw.
*     *     *
Kiedy byliśmy już w hotelu położyłem się w łóżku i zamknąłem oczy. "Nie wiem dlaczego zgodziłem się wejść na tą przeklętą karuzelę, ale teraz płacę za swoją głupotę!" pomyślałem i przekręciłem się na drugi bok znowu odczuwając mdłości. 
- Potrzeba ci czegoś? Może ci coś przynieść? - Zapytała Sally a ja pokręciłem przecząco głową. 
- Posłuchaj, musimy pogadać. - Szepnąłem tak, żeby tylko dziewczyna mogła mnie usłyszeć. - Na osobności.
- Może najpierw się prześpij a potem... 
- Nie, teraz! - Wpatrywałem się z uporem w oczy Sally aż ta westchnęła.
- No dobrze, tylko jak pozbyć się chłopaków? - Zapytała niebieskooka a ja zastanawiałem się tylko przez chwilę.
- Hej, wiecie, że w tym hotelu co tydzień jest organizowana sesja modelek w bikini?
- Nie żartuj. - Powiedział Jai.
- Ja nie żartuję w takich sprawach. - Po chwili chłopcy ulotnili się z pokoju i zostałem tylko ja i Sally.
- Nie mogę uwierzyć, że dali się na to nabrać. - Zachichotała brunetka.
- Zanim się zorientują, że nie ma żadnej sesji minie trochę czasu. A teraz do rzeczy. Dlaczego chodzisz z Luke'iem?? Ostatnio powiedziałaś mi, że to Daniel ci się podoba. - Dziewczyna nagle zbladła.
- Ja... - Zająknęła się i odwróciła wzrok. - To skomplikowane. - Szepnęła zaciskając usta. 
- Co sprawiło, że Skip przestał ci się podobać? - Sally parsknęła śmiechem, ale zaraz potem opamiętała się.
- On nie... Nie przestał mi się podobać. Nadal go... Lubię. 
- To dlaczego jesteś z Luke'iem? 
- Jak już powiedziałam, to bardzo skomplikowane. 
- Nie możesz mi po prostu wyjaśnić o co chodzi? - Zapytałem cicho a ona spojrzała na mnie błagalnie. Otworzyła niepewnie usta i już miała coś powiedzieć kiedy do pokoju weszli Jai, James, Luke i Daniel.
- Na dole nie ma żadnej sesji zdjęciowej.- Powiedział James udając oburzenie. 
- Jeszcze wrócimy do tej rozmowy. - Sally pokiwała głową.
- A tak w ogóle to gdzie my jesteśmy? Znaczy w jakim mieście. - Spojrzałem na nią pytająco a ona tylko wzruszyłam ramionami.
- Nowy Jork. Jesteśmy w Nowym Jorku. - Brunetka wyglądała na nieco wytrąconą z równowagi. 
- Aż tak daleko?? - Zapytała samą siebie i poszła sobie zostawiając mnie samego ze sobą. 
*     *     *
Zawsze chciałam pojechać do USA, ale teraz... byłam przerażona. Gdyby rodzice o tym wiedzieli...
- Hej, wszystko dobrze? - Zapytał Luke podchodząc do mnie.
- Tak, tylko... Beau pytał się mnie dlaczego razem chodzimy. - Szepnęłam a starszy bliźniak spoważniał.
- Powiedziałaś mu?
- Nie.
- Nie możesz nikomu powiedzieć. Jeżeli Beau, albo Jai dowiedzą się, że jesteśmy razem, żeby wzbudzić zazdrość u Daniela będą próbowali was od siebie oddalić. - Ostrzegł nastolatek a ja popatzyłam oskarżycielsko na rozmawiających ze sobą braci.
- Nie pozwolę na to. - Wyszeptałam zdeterminowana.
- Dobrze. A teraz pocałujmy się.
- Po co?
- Żeby wzmocnić nasz "związek" 
- Nie ma mowy. - Prychnęłam a Luke zachichotał. 
Wieczór spędziliśmy wszyscy razem na rozmawianiu. Bardzo mi się to podobało. 
Dziwne, że tak niedawno się poznaliśmy a już jesteśmy w stanie mówić sobie wszystko. Nawet te największe tajemnice.

5 komentarzy:

  1. Coraz bardziej się rozkręca. Oby tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział :)
    Zapraszam do mnie
    http://theluckfunfiction.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże dlaczego ja to tak kochaam? Odkryłam to dzisiaj i jestem pod wrażeniem. <3
    Mogłabyś mnie informować na tt?
    @Red_Cherry057
    z góry dziękuje x
    kocham!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki i mogę cię informować tyle, że ja wstawiam zawsze w poniedziałki i chyba nie ma po co :DD

      Usuń
  4. Mogłabyc mnie informować?
    @brzoskwinkaPo

    OdpowiedzUsuń