poniedziałek, 10 marca 2014

Rozdział 10

KTO DZISIAJ TWEETUJE?? :DD #MAGCONTOPOLAND

- ... prosimy wszystkich o zapięcie pasów. Podchodzimy do lądowania, prosimy wszystkich o zapięcie pasów! - Obudziłam się gwałtownie z głębokiego snu i wyjrzałam za okno. Oczywiście nie było nic widać przez te cholerne chmury...
Próbowałam zapiąć pas a kiedy mi się nie udało poprosiłam o pomoc Jamesa. Chłopak popatrzył na mnie rozbawiony i zapiął mnie a ja znowu odwróciłam się do okna. Nie miałam pojęcia gdzie teraz jesteśmy, ale i tak nie mogłam się doczekać lądowania.
Schodząc po schodkach rozglądałam się na boki, ale byliśmy na kompletnym odludziu. Prawie bym się wywaliła na twarz gdyby nie Luke, który był tuż za mną.
- Dzięki. - Rzuciłam i poszłam dalej.
- Dzięki? DZIĘKI?! Należy mi się chyba coś więcej niż zwykłe "dzięki" za uratowanie życia.
- Uratowanie życia? - Popatrzyłam na niego z politowaniem a on uśmiechnął się złośliwie.
- Mogłaś przecież upaść i coś sobie zrobić.
- No dobra, czego chcesz? - Odparłam zrezygnowana.
- Całusa. - Powiedział Luke'a a ja spojrzałam na niego zdziwiona.
- Chyba oszalałeś... - Kiedyś, jak jeszcze nie znałam chłopaków osobiście, marzyłam, żeby pocałować przynajmniej jednego z nich, ale teraz... nie chciałam, żeby Skip to zobaczył. Może i on mnie nie lubi tak, jak ja jego, ale chyba nie polubi mnie bardziej kiedy zobaczy mnie całującą starszego bliźniaka.
- No dawaj, jeden buziak w usta. - Nalegał chłopak a ja popatrzyłam na pozostałych zdenerwowana. Reszta chłopaków pakowała bagaże do vana, który stał zaparkowany na parkingu lotniskowym. Nie zwracali na nas uwagi.
- No to jak? - Luke pokiwał zabawnie brwiami i zrobił dzióbek.
- W policzek i gdzieś... gdzie jest mniej ludzi. - Wymamrotałam.
- Wstydzisz się mnie?? - Zapytał udając oburzenie.
- Nie, oczywiście, że nie!
- No to dawaj. - Chłopak nadstawił policzek a ja upewniając się, że na pewno nikt na nas nie patrzy zbliżyłam się do niego. Kiedy moje usta były tuż przy jego twarzy on odwrócił głowę i nasze wargi się złączyły.
Zszokowana nie wiedziałam co zrobić a Luke doskonale wykorzystał chwilę mojej niedyspozycji by pstryknąć kilka zdjęć. Odskoczyłam od niego jak oparzona i wytarłam usta wierzchem dłoni.
- CO TO KURWA MIAŁO BYĆ?!?! - Ryknęłam cała czerwona ze złości.
- Nie udawaj, że ci się nie podobało. - Zażartował starszy bliźniak wpatrzony w telefon. Wstukał coś na klawiaturze a zaraz potem w pełni usatysfakcjonowany schował IPhone'a do kieszeni spodni. Na raz rozległ się dźwięk przychodzącego powiadomienia u każdego z chłopaków. Jai, Beau, James i Daniel wyjęli telefony by sprawdzić co się stało a po chwili wszyscy spojrzeli na mnie zszokowani. 
- Coś ty zrobił? - Zapytałam groźnie stojącego obok mnie Luke'a.
- Ja? Nic. Tylko wstawiłem nasze wspólne zdjęcie na Twittera. O, i zaznaczyłem na nim chłopaków i napisałem, że jesteś moją nową dziewczyną. - Nastolatek na dowód pokazał mi posta, którego podała dalej już połowa populacji ziemskiej.
- Ty... - Syknęłam z rosnącą wściekłością. 
Chłopcy nadal przyglądali mi się z niedowierzaniem. Skip też. Gapił się na mnie z lekko otwartymi ustami. 
Zebrało mi się na płacz.
Bez słowa weszłam do samochodu i usiadłam na tylnym siedzeniu, które zwykle zajmował Skip. Obrażona na cały świat (a w szczególności na Luke'a) zakryłam się kapturem bluzy. Nie chciałam płakać, ale jakoś tak wyszło.
Kiedy chłopcy wsiedli do vana i ruszyliśmy do następnego hotelu nastała niezręczna cisza. Daniel usiadł obok mnie czego wolałam uniknąć. To co się stało... to było dla mnie zbyt żenujące. Pewnie nie miałam już u niego szans. A wszystko przez Luke'a. 
Wlepiłam w tył jego głowy nienawistne spojrzenie. Przez całą podróż do hotelu gapiłam się na niego aż w końcu dojechaliśmy na miejsce. 
Wchodząc do pokoju nie spószczałam z niego wzroku. Chciałam, żeby wiedział jak bardzo zła na niego jestem. Gdyby mój wzrok zabijał Luke dawno by już nie żył. 
- Okej, o co chodzi? - Zapytał chłopak nie wytrzymując już napięcia.
- Zgadninj!!! - Warknęłam. 
- Pierwsza kłótnia kochanków. - Szepnął Jai a ja odwróciłam powoli głowę w jego stronę. Gdyby nie starszy bliźniak zabiłabym go, udusiła gołymi rękami.
- Może porozmawiamy na korytarzu? - Zapytał spokojnie Luke a ja zgodziłam się i razem wyszliśmy z pokoju.
- Zanim cokolwiek powiesz daj mi się wytłumaczyć. - Zaczął nastolatek a ja popatrzyłam na niego wyczekująco. - Wiem, że wściekasz się o to zdjęcie bo boisz się co pomyśli Daniel... - Nie chciałam okazywać, że jestem zdziwiona, z resztą czego ja się spodziewałam? Beau pewnie im wszystko wygadał. - Ja zrobiłem to specjalnie. Bo widzisz, ostatnio założyłem się z chłopakami, że zaczniesz się spotykać ze Skipem a ja nie chcę biegać nago po ulicy, wiesz o co mi chodzi? - Szczerze mówiąc to zrozumiałam tylko, że założył się, że będę chodzić z Danielem. Ale to mi w zupełności wystarczyło.
- I po co się zakładałeś?! Teraz Daniel na pewno nie będzie chciał się ze mną spotykać. I to przez ciebie! 
- Daj mi dokończyć. - Przerwał mi chłopak a ja zamilkłam. - No więc wymyśliłem, żeby udawać twojego chłopaka. Wtedy Skip zrobi się zazdrosny i zadziała. 
- A skąd taka pewność?
- Uwierz mi, znam go od przedszkola. - Uśmiechnął się Luke. - I zanim powiesz, że to beznadziejny pomysł pomyśl. Obydwoje na tym skorzystamy. Ty będziesz mieć wymarzonego chłopaka a ja wygram zakład. I wszyscy będą zadowoleni!
- To... nie jest wcale głupie. - Przyznałam niechętnie. 
- To co, wchodzisz w to? - Zapytał Luke wyciągając w moją stronę rękę. 
- Wchodzę. - Potrząsnęłam jego dłonią. 
- I wiesz co? Wcale nie całujesz aż tak źle jak myślałem. - Udeżyłam nastolatka z całej siły w tył głowy a on jęknął rozmasowywując bolące miejsce.
Razem wróciliśmy do pokoju trzymając się za ręcę (pomysł Luke'a, nie mój).
- Pogodziliście się? O co w ogóle poszło? - Zapytał Beau patrząc na mnie zdezorientowany.
- A... nieważne. - Powiedział pogodnie Luke i pocałował mnie w policzek na co uśmiechnęłam się. Chłopcy nadal wyglądali na zdziwionych, ale nie zadawali pytań. I dobrze. Nie wiem, co miałabym na nie odpowiedzieć...
- No to... co dzisiaj robimy? - Jai przerwał ciszę swoim pytaniem.
- Może wyjdziemy gdzieś na miasto? Porozglądać się i takie tam. - Zaproponował James, ale ja chyba nie miałam ochoty na chodzenie po mieście.
- Chodźmy do wesołego miasteczka, podobno mają tu niesamowite kolejki górskie. I nie zabraknie też tunelów miłości dla naszych gołąbeczków. - Młodszy bliźniak zabawnie poruszył brwiami a ja wywróciłam oczami zapominając na chwilę o mojej roli.
- Będziecie się mogli obściskiwać do woli. - Mruknął z przekąsem Daniel. Poczułam się obrażona, ale po chwili Luke pochylił się nade mną i wyszeptał mi do ucha :
- Nasz plan zaczyna działać. - Podniosło mnie to trochę na duchu. Odrobinę.
- Ja się zgadzam. - Powiedział Beau. Jai, Luke, ja i James pokiwaliśmy chętnie głowami a Skip mruknął, że mu wszystko jedno.
Wyszliśmy z hotelu i skierowaliśmy się do metra. Beau sprawdził jak dojechać do wesołego miasteczka a ja już nie mogłam się doczekać. Byłam w lunaparku tylko raz w życiu i to jako mały berbeć więc nie pamiętałam zbyt wiele. To będzie odlot.
Starszy bliźniak złapał mnie w pasie a ja objęłam go i pierwszy raz pomyślałam, że może nie będzie tak źle udawać jego dziewczynę.

4 komentarze:

  1. super rozdział, czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. jejku super :) rozkręca sie naprawde uwielbiam <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Mogłabys mnie informować ?
    @daaarkforest

    OdpowiedzUsuń