wtorek, 25 marca 2014

Sorry

Przepraszam, że nie było wczoraj rozdziału, ale byłam trochę zajęta, to była jednorazowa wpadka 😁

poniedziałek, 17 marca 2014

Rozdział 11

JEŚLI CHCECIE BYĆ INFORMOWANI TO POD TYM POSTEM DODAJCIE SWOJE TWITTEROWE NAZWY. CHOCIAŻ TAK WŁAŚCIWIE TO NIE WIEM PO CO MAM WAS INFORMOWAĆ SKORO ROZDZIAŁY ZAWSZE POJAWIAJĄ SIĘ W PONIEDZIAŁKI.

- Nie ma mowy! - Powiedział Luke kiedy po raz setny poprosiłam go o przejażdżkę na kolejce górskiej.
- No proooszę. Będę cię trzymać za rękę, żebyś się nie bał. - Przekonywałam, ale starszy bliźniak nawet nie chciał mnie słuchać.
- Ja z tobą pojadę. - Zaproponował Daniel a wszyscy popatrzyli na niego zdziwieni łącznie ze maną. Reszta chłopaków też nie była chętna do jazdy na tym potworze więc powiedziałam, żeby na nas nie czekali i poszli dalej.
To była największa kolejka jaką w życiu widziałam. Usiadłam na jednym z foteli i zapięłam pasy bezpieczeństwa oraz opuściłam metalową rurę, która miała chronić przed spadnięciem jakbyśmy przypadkiem jechali do góry nogami.
Kolejka ruszyła i zaczęła powoli wjeżdżać na górę.
Spojrzałam w dół. Byliśmy już dosyć wysoko, ale nadal jechaliśmy aż w końcu zatrzymaliśmy się na szczycie. Zaraz mieliśmy zjechać.
- Gotowa? - Zapytał Skip a ja podekscytowana pokiwałam głową.
- Chyba tak. - Chłopak złapał mnie za rękę w geście pocieszenia a ja uśmiechnęłam się do niego i właśnie wtedy wagony ruszyły.
Jechaliśmy z zawrotną prędkością a ja śmiałam się i krzyczałam w tym samym czasie. Nie wiem jak wyjaśnić to uczucie, ale byłam jednocześnie przerażona i szczęśliwa.
Wszystko zakończyło się jak dla mnie zbyt szybko. 
- I co, podobało ci się? - Zapytałam Skipa a on słabo pokiwał głową. Był blady, chyba przejażdżka nie przypadła mu do gustu. 
Poszliśmy dalej mijając różne budki z watą cukrową i najróżniejszymi zabawkami do wygrania.
- Ej, zakład, że wygram tą dużą, różową małpę? - Wskazałam na pluszaka, który wisiał na sznurku przy jednym ze stoisk.
- Ok. - Daniel zaśmiał się i razem podeszliśmy do faceta, stojącego za ladą.
- Zasady są proste, strącisz wszystkie puszki wygrywasz nagrodę główną. - Skip zapłacił za moje trzy strzały i zaczęliśmy grę.
Mój ojciec nauczył mnie wygrywać takie gry. Wystarczy mocno uderzyć by strącić przyklejone do siebie puszki.
Pierwsza piłka przeleciała obok głowy faceta, który nas obsłużył, odbiła się od ściany i trafiłaby Daniela prosto w twarz gdyby ten nie uchylił się przed rozpędzoną piłeczką.
- Jesteś pewna, że wiesz co robisz?
- Jasne, jestem w tym mistrzem. - Odparłam przymierzając się do drugiego strzału.
- Tylko spróbuj tym razem trafić w puszki i nas przy tym nie pozabijać. - Popatrzyłam na chłopaka groźnie a on robił minę niewiniątka.
- Uważaj co mówisz bo następnym razem nie trafię specjalnie. - Ostrzegłam nastolatka a on uśmiechnął się przymilnie.
Zamachnęłam się mocno i z całej siły pchnęłam piłkę w stronę sześciu postawionych na sobie pustych puszek. Tym razem trafiłam i strąciłam je wszystkie.
Facet zza lady i Skip przypatrywali mi się z otwartymi ustami a ja zadowolona wzięłam różową zabawkę i poszłam dalej.
Zanim znaleźliśmy resztę chłopaków minęło z pół godziny. Zauważyliśmy ich kiedy wychodzili z wielkiej karuzeli.
- Hej, jak się bawiliście? - Zapytałam i podeszłam do Beau'a, który wyglądał jak siedem nieszczęść.
- Było spoko, Beau zrzygał się kilka razy, jak zawsze z resztą. - Powiedział Luke przyglądając się mojej nagrodzie. - Skąd masz tą małpkę? Daniel ją dla ciebie wygrał? - Zapytał starszy bliźniak patrząc na mnie znacząco.
- Nie, sama ją zdobyłam. Za drugim razem! Specjalnie dla ciebie. - Pocałowałam Luke'a w policzek i podałam mu pluszaka.
- Oooo, jak słodko. - Skomentował James.
- Czy możemy stąd iść? Zaraz się porzygam. - Stwierdził Beau a ja podtrzymałam go, żeby nie upadł.
- Ale byliśmy tu tak krótko. - Zaczął marudzić Jai a ja trzepnęłam go w ramię.
- Nie zachowuj się jak dziecko. - Wyszliśmy z parku rozrywki i ruszyliśmy w stronę metra.
Kiedy wsiedliśmy do jednego z wagonów usiedliśmy na wolnych miejscach i czekaliśmy na nasz przystanek. Siedziałam między starszym bliźniakiem a Beau'em, który oparł głowę na moim ramieniu.
Daniel, Jai i James usiedli przed nami. Próbowałam nie patrzeć na Skipa, który wbijał wzrok w moją rękę splecioną z ręką Luke'a. Naprawdę był o mnie zazdrosny czy w jakiś sposób dowiedział się, że nie jestem dziewczyną starszego bliźniaka? To pytanie cały czas krążyło po mojej głowie i prawdę mówiąc wolałam wnawiać sobie, że jest o mnie zazdrosny. Nie wiem co by się stało gdyby prawda wyszła na jaw.
*     *     *
Kiedy byliśmy już w hotelu położyłem się w łóżku i zamknąłem oczy. "Nie wiem dlaczego zgodziłem się wejść na tą przeklętą karuzelę, ale teraz płacę za swoją głupotę!" pomyślałem i przekręciłem się na drugi bok znowu odczuwając mdłości. 
- Potrzeba ci czegoś? Może ci coś przynieść? - Zapytała Sally a ja pokręciłem przecząco głową. 
- Posłuchaj, musimy pogadać. - Szepnąłem tak, żeby tylko dziewczyna mogła mnie usłyszeć. - Na osobności.
- Może najpierw się prześpij a potem... 
- Nie, teraz! - Wpatrywałem się z uporem w oczy Sally aż ta westchnęła.
- No dobrze, tylko jak pozbyć się chłopaków? - Zapytała niebieskooka a ja zastanawiałem się tylko przez chwilę.
- Hej, wiecie, że w tym hotelu co tydzień jest organizowana sesja modelek w bikini?
- Nie żartuj. - Powiedział Jai.
- Ja nie żartuję w takich sprawach. - Po chwili chłopcy ulotnili się z pokoju i zostałem tylko ja i Sally.
- Nie mogę uwierzyć, że dali się na to nabrać. - Zachichotała brunetka.
- Zanim się zorientują, że nie ma żadnej sesji minie trochę czasu. A teraz do rzeczy. Dlaczego chodzisz z Luke'iem?? Ostatnio powiedziałaś mi, że to Daniel ci się podoba. - Dziewczyna nagle zbladła.
- Ja... - Zająknęła się i odwróciła wzrok. - To skomplikowane. - Szepnęła zaciskając usta. 
- Co sprawiło, że Skip przestał ci się podobać? - Sally parsknęła śmiechem, ale zaraz potem opamiętała się.
- On nie... Nie przestał mi się podobać. Nadal go... Lubię. 
- To dlaczego jesteś z Luke'iem? 
- Jak już powiedziałam, to bardzo skomplikowane. 
- Nie możesz mi po prostu wyjaśnić o co chodzi? - Zapytałem cicho a ona spojrzała na mnie błagalnie. Otworzyła niepewnie usta i już miała coś powiedzieć kiedy do pokoju weszli Jai, James, Luke i Daniel.
- Na dole nie ma żadnej sesji zdjęciowej.- Powiedział James udając oburzenie. 
- Jeszcze wrócimy do tej rozmowy. - Sally pokiwała głową.
- A tak w ogóle to gdzie my jesteśmy? Znaczy w jakim mieście. - Spojrzałem na nią pytająco a ona tylko wzruszyłam ramionami.
- Nowy Jork. Jesteśmy w Nowym Jorku. - Brunetka wyglądała na nieco wytrąconą z równowagi. 
- Aż tak daleko?? - Zapytała samą siebie i poszła sobie zostawiając mnie samego ze sobą. 
*     *     *
Zawsze chciałam pojechać do USA, ale teraz... byłam przerażona. Gdyby rodzice o tym wiedzieli...
- Hej, wszystko dobrze? - Zapytał Luke podchodząc do mnie.
- Tak, tylko... Beau pytał się mnie dlaczego razem chodzimy. - Szepnęłam a starszy bliźniak spoważniał.
- Powiedziałaś mu?
- Nie.
- Nie możesz nikomu powiedzieć. Jeżeli Beau, albo Jai dowiedzą się, że jesteśmy razem, żeby wzbudzić zazdrość u Daniela będą próbowali was od siebie oddalić. - Ostrzegł nastolatek a ja popatzyłam oskarżycielsko na rozmawiających ze sobą braci.
- Nie pozwolę na to. - Wyszeptałam zdeterminowana.
- Dobrze. A teraz pocałujmy się.
- Po co?
- Żeby wzmocnić nasz "związek" 
- Nie ma mowy. - Prychnęłam a Luke zachichotał. 
Wieczór spędziliśmy wszyscy razem na rozmawianiu. Bardzo mi się to podobało. 
Dziwne, że tak niedawno się poznaliśmy a już jesteśmy w stanie mówić sobie wszystko. Nawet te największe tajemnice.

poniedziałek, 10 marca 2014

Rozdział 10

KTO DZISIAJ TWEETUJE?? :DD #MAGCONTOPOLAND

- ... prosimy wszystkich o zapięcie pasów. Podchodzimy do lądowania, prosimy wszystkich o zapięcie pasów! - Obudziłam się gwałtownie z głębokiego snu i wyjrzałam za okno. Oczywiście nie było nic widać przez te cholerne chmury...
Próbowałam zapiąć pas a kiedy mi się nie udało poprosiłam o pomoc Jamesa. Chłopak popatrzył na mnie rozbawiony i zapiął mnie a ja znowu odwróciłam się do okna. Nie miałam pojęcia gdzie teraz jesteśmy, ale i tak nie mogłam się doczekać lądowania.
Schodząc po schodkach rozglądałam się na boki, ale byliśmy na kompletnym odludziu. Prawie bym się wywaliła na twarz gdyby nie Luke, który był tuż za mną.
- Dzięki. - Rzuciłam i poszłam dalej.
- Dzięki? DZIĘKI?! Należy mi się chyba coś więcej niż zwykłe "dzięki" za uratowanie życia.
- Uratowanie życia? - Popatrzyłam na niego z politowaniem a on uśmiechnął się złośliwie.
- Mogłaś przecież upaść i coś sobie zrobić.
- No dobra, czego chcesz? - Odparłam zrezygnowana.
- Całusa. - Powiedział Luke'a a ja spojrzałam na niego zdziwiona.
- Chyba oszalałeś... - Kiedyś, jak jeszcze nie znałam chłopaków osobiście, marzyłam, żeby pocałować przynajmniej jednego z nich, ale teraz... nie chciałam, żeby Skip to zobaczył. Może i on mnie nie lubi tak, jak ja jego, ale chyba nie polubi mnie bardziej kiedy zobaczy mnie całującą starszego bliźniaka.
- No dawaj, jeden buziak w usta. - Nalegał chłopak a ja popatrzyłam na pozostałych zdenerwowana. Reszta chłopaków pakowała bagaże do vana, który stał zaparkowany na parkingu lotniskowym. Nie zwracali na nas uwagi.
- No to jak? - Luke pokiwał zabawnie brwiami i zrobił dzióbek.
- W policzek i gdzieś... gdzie jest mniej ludzi. - Wymamrotałam.
- Wstydzisz się mnie?? - Zapytał udając oburzenie.
- Nie, oczywiście, że nie!
- No to dawaj. - Chłopak nadstawił policzek a ja upewniając się, że na pewno nikt na nas nie patrzy zbliżyłam się do niego. Kiedy moje usta były tuż przy jego twarzy on odwrócił głowę i nasze wargi się złączyły.
Zszokowana nie wiedziałam co zrobić a Luke doskonale wykorzystał chwilę mojej niedyspozycji by pstryknąć kilka zdjęć. Odskoczyłam od niego jak oparzona i wytarłam usta wierzchem dłoni.
- CO TO KURWA MIAŁO BYĆ?!?! - Ryknęłam cała czerwona ze złości.
- Nie udawaj, że ci się nie podobało. - Zażartował starszy bliźniak wpatrzony w telefon. Wstukał coś na klawiaturze a zaraz potem w pełni usatysfakcjonowany schował IPhone'a do kieszeni spodni. Na raz rozległ się dźwięk przychodzącego powiadomienia u każdego z chłopaków. Jai, Beau, James i Daniel wyjęli telefony by sprawdzić co się stało a po chwili wszyscy spojrzeli na mnie zszokowani. 
- Coś ty zrobił? - Zapytałam groźnie stojącego obok mnie Luke'a.
- Ja? Nic. Tylko wstawiłem nasze wspólne zdjęcie na Twittera. O, i zaznaczyłem na nim chłopaków i napisałem, że jesteś moją nową dziewczyną. - Nastolatek na dowód pokazał mi posta, którego podała dalej już połowa populacji ziemskiej.
- Ty... - Syknęłam z rosnącą wściekłością. 
Chłopcy nadal przyglądali mi się z niedowierzaniem. Skip też. Gapił się na mnie z lekko otwartymi ustami. 
Zebrało mi się na płacz.
Bez słowa weszłam do samochodu i usiadłam na tylnym siedzeniu, które zwykle zajmował Skip. Obrażona na cały świat (a w szczególności na Luke'a) zakryłam się kapturem bluzy. Nie chciałam płakać, ale jakoś tak wyszło.
Kiedy chłopcy wsiedli do vana i ruszyliśmy do następnego hotelu nastała niezręczna cisza. Daniel usiadł obok mnie czego wolałam uniknąć. To co się stało... to było dla mnie zbyt żenujące. Pewnie nie miałam już u niego szans. A wszystko przez Luke'a. 
Wlepiłam w tył jego głowy nienawistne spojrzenie. Przez całą podróż do hotelu gapiłam się na niego aż w końcu dojechaliśmy na miejsce. 
Wchodząc do pokoju nie spószczałam z niego wzroku. Chciałam, żeby wiedział jak bardzo zła na niego jestem. Gdyby mój wzrok zabijał Luke dawno by już nie żył. 
- Okej, o co chodzi? - Zapytał chłopak nie wytrzymując już napięcia.
- Zgadninj!!! - Warknęłam. 
- Pierwsza kłótnia kochanków. - Szepnął Jai a ja odwróciłam powoli głowę w jego stronę. Gdyby nie starszy bliźniak zabiłabym go, udusiła gołymi rękami.
- Może porozmawiamy na korytarzu? - Zapytał spokojnie Luke a ja zgodziłam się i razem wyszliśmy z pokoju.
- Zanim cokolwiek powiesz daj mi się wytłumaczyć. - Zaczął nastolatek a ja popatrzyłam na niego wyczekująco. - Wiem, że wściekasz się o to zdjęcie bo boisz się co pomyśli Daniel... - Nie chciałam okazywać, że jestem zdziwiona, z resztą czego ja się spodziewałam? Beau pewnie im wszystko wygadał. - Ja zrobiłem to specjalnie. Bo widzisz, ostatnio założyłem się z chłopakami, że zaczniesz się spotykać ze Skipem a ja nie chcę biegać nago po ulicy, wiesz o co mi chodzi? - Szczerze mówiąc to zrozumiałam tylko, że założył się, że będę chodzić z Danielem. Ale to mi w zupełności wystarczyło.
- I po co się zakładałeś?! Teraz Daniel na pewno nie będzie chciał się ze mną spotykać. I to przez ciebie! 
- Daj mi dokończyć. - Przerwał mi chłopak a ja zamilkłam. - No więc wymyśliłem, żeby udawać twojego chłopaka. Wtedy Skip zrobi się zazdrosny i zadziała. 
- A skąd taka pewność?
- Uwierz mi, znam go od przedszkola. - Uśmiechnął się Luke. - I zanim powiesz, że to beznadziejny pomysł pomyśl. Obydwoje na tym skorzystamy. Ty będziesz mieć wymarzonego chłopaka a ja wygram zakład. I wszyscy będą zadowoleni!
- To... nie jest wcale głupie. - Przyznałam niechętnie. 
- To co, wchodzisz w to? - Zapytał Luke wyciągając w moją stronę rękę. 
- Wchodzę. - Potrząsnęłam jego dłonią. 
- I wiesz co? Wcale nie całujesz aż tak źle jak myślałem. - Udeżyłam nastolatka z całej siły w tył głowy a on jęknął rozmasowywując bolące miejsce.
Razem wróciliśmy do pokoju trzymając się za ręcę (pomysł Luke'a, nie mój).
- Pogodziliście się? O co w ogóle poszło? - Zapytał Beau patrząc na mnie zdezorientowany.
- A... nieważne. - Powiedział pogodnie Luke i pocałował mnie w policzek na co uśmiechnęłam się. Chłopcy nadal wyglądali na zdziwionych, ale nie zadawali pytań. I dobrze. Nie wiem, co miałabym na nie odpowiedzieć...
- No to... co dzisiaj robimy? - Jai przerwał ciszę swoim pytaniem.
- Może wyjdziemy gdzieś na miasto? Porozglądać się i takie tam. - Zaproponował James, ale ja chyba nie miałam ochoty na chodzenie po mieście.
- Chodźmy do wesołego miasteczka, podobno mają tu niesamowite kolejki górskie. I nie zabraknie też tunelów miłości dla naszych gołąbeczków. - Młodszy bliźniak zabawnie poruszył brwiami a ja wywróciłam oczami zapominając na chwilę o mojej roli.
- Będziecie się mogli obściskiwać do woli. - Mruknął z przekąsem Daniel. Poczułam się obrażona, ale po chwili Luke pochylił się nade mną i wyszeptał mi do ucha :
- Nasz plan zaczyna działać. - Podniosło mnie to trochę na duchu. Odrobinę.
- Ja się zgadzam. - Powiedział Beau. Jai, Luke, ja i James pokiwaliśmy chętnie głowami a Skip mruknął, że mu wszystko jedno.
Wyszliśmy z hotelu i skierowaliśmy się do metra. Beau sprawdził jak dojechać do wesołego miasteczka a ja już nie mogłam się doczekać. Byłam w lunaparku tylko raz w życiu i to jako mały berbeć więc nie pamiętałam zbyt wiele. To będzie odlot.
Starszy bliźniak złapał mnie w pasie a ja objęłam go i pierwszy raz pomyślałam, że może nie będzie tak źle udawać jego dziewczynę.

poniedziałek, 3 marca 2014

Rozdział 9

WYBACZCIE, ŻE DZISIAJ TAK PÓŹNO, ALE SPÓŹNIŁAM SIĘ TROCHĘ Z ROZDZIAŁEM. MOŻE BYĆ TROCHĘ KRÓTSZY NIŻ ZAZWYCZAJ I ZA TO OKROPNIE PRZEPRASZAM, ALE JAK JUŻ WSPOMNIAŁAM SPÓŹNIAŁAM SIĘ Z NIM ;// NASTĘPNY BĘDZIE DŁUŻSZY, OBIECUJĘ :DD I CHCĘ TEŻ POWIEDZIEĆ, ŻE JEŻELI W OGÓLE NIE BĘDZIE KOMENTARZY TO NIE BĘDĘ PISAĆ. WYBACZCIE, ALE NAPRAWDĘ MYŚLĘ, ŻE NA TO ZASŁUGUJĘ I WIEM, ŻE WY JESTEŚCIE ZDOLNI DO NAPISANIA PRZYNAJMNIEJ "FAJNY ROZDZIAŁ", ALBO "NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ NASTĘPNEGO ROZDZIAŁU" (NO CHYBA, ŻE TAK NIE JEST TO NIE MUSICIE TAK PISAĆ XD) LICZĘ NA WAS BO JA NIE CHCĘ PRZESTAWAĆ PISAĆ I MYŚLĘ, ŻE CHOCIAŻ NIEKTÓRZY Z WAS TEŻ NIE CHCĄ, ŻEBYM PRZESTAŁA :P  

Nie wiem co bardziej mnie ucieszyło, to, że Kete wreszcie mi uwierzyła i przeprosiła za wszystko czy jej szczęście, kiedy ich ujrzała.
Łzy lały się z jej oczu przez cały czas. Nie przesadzałam, kiedy mówiłam, że ma na ich punkcie świra. Kochała ich najbardziej na świecie.
Chłopcy od razu ją polubili (przynajmniej takie stwarzali wrażenie) i gadali z nią jakby byli najlepszymi przyjaciółmi. Byłam trochę zazdrosna, ale to moja przyjaciółka więc starałam się tego nie okazywać.
- Nie wierzę, że to mówię, ale czy możecie teraz sobie pójść?? Chciałabym porozmawiać z Sally na osobności. - Powiedziała Kate a chłopcy wymienili między sobą porozumiewawcze spojrzenia.
- To my może... Pójdziemy coś zjeść? - Zaproponował Daniel a reszta zgodziła się i bez słowa wyszli z apartamentu.
- To co? Jak się sprawy mają? - Zapytała moja przyjaciółka.
- Co??? Jakie sprawy? Poczekaj chwilę. - Powiedziałam i na palcach podeszłam do drzwi po czym otworzyłam je a pięciu chłopaków podsłuchujących moją rozmowę runęło na ziemię.
Popatrzyłam na nich wkurzona a oni uciekli do windy.
- Debile. - Wymamrotałam i wróciłam do Kate, która niecierpliwie stukałam palcami o stół.
- No więc o jakie sprawy chodzi?
- Który z nich to twój chłopak? - Szczerość to podstawa.
- Żaden. - Odparłam ze śmiechem czerwieniąc się odrobinę.
- Nie udawaj. Nadal lubisz Daniela? Jest dla ciebie miły? Podobasz mu się? - Zapytała dziewczyna a ja zdekoncentrowana podrapałam się po głowie.
- Tak, tak i nieeeee. - Powiedziałam zawstydzona.
- Na pewno mu się podobasz. - Powiedziała Kate. - Po prostu nie chce się ujawnić. Widziałam jak na ciebie patrzył. - Zachichotała a ja zaczerwieniłam się. Znowu.
- Nie rób mi nadziei.-Wymamrotałam na co blondynka po drugiej stronie roześmiała się głośno.
- Oj Sally... Uwierz mi. Czy ja kiedykolwiek się myliłam? - No właściwie to nie. Ona zawsze miała rację. - A poza tym nie masz żadnej konkurencji. Myślę, że to ty powinnaś zrobić pierwszy krok. - Tym razem to ja wybuchłam śmiechem. Ja i pierwszy krok? JA i rozmowa z chłopakiem? Który mi się podoba? Nie ma mowy!
- No weź, przecież nie masz nic do stracenia.
- Kate, ty chyba nie rozumiesz. Ja nie mogę!
- Ależ możesz!
- Jak o tym myślę to robi mi się niedobrze. - Powiedziałam a przyjaciółka skrzywiła się.
- Czego się boisz? - Zapytała a ja pokręciłam głową.
- Wszystkiego. - Przyznałam.
- NIE MASZ NIC DO STRACENIA! - Krzyknęła a ja się wzdrygnęłam.
- Nie jestem taka jak ty... Nie potrafię podejść do pierwszego lepszego chłopaka i powiedzieć mu, że ma fajną dupę. - Nastała chwila ciszy a potem obie się roześmiałyśmy.
- No dobra. Nie będę cię zmuszać do czegoś, czego nie chcesz. Ale moim zdaniem tracisz doskonałą szansę. Jest teraz sam a wydaję mi się... że cię lubi. Potem będziesz żałować. - Zamyśliłam się na chwilę a potem zrobiło mi się smutno. I chociaż wiedziałam, że ma rację to i tak nie zamieżałam tego robić. Ja po prostu.. nie potrafię. Nie mogę tego powiedzieć bo za bardzo mi zależy na Danielu a nie chcę go stracić. Prawie się nie znamy, ale tak, zależy mi na nim, ponieważ... jestem w nim zakochana.
- Przemyśl to jeszcze. - Dodała blondynka i machające mi na pożegnanie rozłączyła się.
*      *      *
- Jak myślicie, o cym rozmawiają? - Zapytałem pozostałych zajadając się kanapkami z szynką.
- A kto je tam wie. Pewnie o makijażu i innych pierdołach. - Powiedział Luke z pełnymi ustami.
Moim zdaniem rozmawiały o nas. I to konkretnie o Danielu. Sally musiała się komuś wygadać o uczuciach a nie sądzę, żebym ja się do tego nadawał.
- Dlaczego się tak tym przejmujesz?-Zapytał nagle Skip a ja usłyszałem w jego głosie zaciekawienie. Nie mogłem rozgryźć tego chłopaka. Raz był blisko Sally a potem oddolał się od niej mówiąc, że nic do niej nie czuje.
- A nic, tak tylko się zastanawiałem.- Powiedziałem wymijająco i zająłem się jedzeniem.
Rozmawialiśmy jeszcze chwilę a potem wróciliśmy do pokoju zastając tam leżącą już w łóżku Sally. Robiła coś na kompie i nie zwraała na nas zbytnio uwagi. Chyba tylko ja zauważyłem, że miała lekko zaczerwienione oczy.

*      *      *
Fanki z Danii są szalone. Nigdy nie widziałam jeszcze takiego koncertu. Przy każdej okazji odsłaniały cycki i wrzucały najróżniejsze rzeczy na scenę. Niektóre miały koszulki z napisem "Lukey is mine!" a inne "Fuck me Beau!". Były też koszulki w stylu "I love you James". Znalazło się też kilka dziewczyn z bluzkami z Danielem, ale wolałam na nie nie patrzeć.
Chłopcy dali wspaniały występ i zeszli ze sceny późnej niż zwykle bo żegnali się z wiernymi fanami. Jak słooodko :3
Potem było spotkanie z Janoskians i przyszło kilkadziesiąt fanek, które płakały, albo się stresowały. Ale wszystkie były uśmiechnięte.
Chłopcy dostali specjalny stolik przy którym mieli podpisywać bluzki i plakaty, ale chyba woleli być bliżej fanów bo nie usiedli przy nim nawet na chwilę. Tylko ja na nim siedziałam i obserwowałam.
Niektóre Janoskianators przypatrywały mi się zapewne zastanawiając się dlaczego nie szaleję na widok pięciu chłopaków a ja machałam im i uśmiechałam się do nich. To przecież moje siostry!
- To był długi dzień. - Westchnął zadowolony Jai siadając w vanie. - Uwielbiam spędzać czas z fanami. - Pojechaliśmy do hotelu i zmęczeni (w szczególności oni, ja się tam tylko opierdalałam) i od razu poszliśmy spać. Mieliśmy jutro następny samolot. To trochę bez sensu przylatywać na dwa dni a potem wylatywać. Ale rak miało być. Nie wiem jak oni sobie z tym radzą.
Leżałam na posłaniu przebrana w piżamę nie mogąc zasnąć. Czasami mi się to zdarzało, nie mogłam zasnąć bo za dużo myślałam. Chyba. Ja się nie znam na takich rzeczach.
Nie wiem gdzie lecimy tym razem, ale nie mogłam się doczekać. Samolot mieliśmy o 5.00. Nie wiem dlaczego zawsze idzie się na samolot o takich koszmarnych porach.
Wybaczcie to pierdolenie o niczym, ale naprawdę nie mogłam zasnąć.
Dochodziła 3.00 i postanowiłam się przygotować do odlotu. "Może prześpię się w samolocie." pomyślałam i wlazłam pod prysznic. Kiedy po, jak mi się zdawało, długim czasie, zwolniłam łazienkę chłopcy byli już na nogach. Pakowali się w pośpiech. Jakby nie mogli zrobić tego wczoraj...
Na lotnisku zebrały się tłumy fanek na pożegnanie, niestety nie mieliśmy czasu nawet powiedzieć im "Do widzenia". Ochrona eksportowała nas do samolotu. Mieliśmy pierwszą klasę, w której nie było za wiele osób. Kiedy usiadłam na jednym z miękkich fotelów oczy same mi się zamknęły.