KOMENTUJCIE XD
- NIE WIERZĘ!!! - Krzyknęła moja przyjaciółka w słuchawkę a ja prawie
ogłuchłam.
- Musisz Kate bo to prawda. - Zaśmiałam się i przełożyłam telefon
drugiej ręki. Do koncertu Janoskians została godzina a ja właśnie jechałam na
miejsce imprezy.
- Poczekaj chwilę. - Powiedziała Kate i w słuchawce coś zaszumiało. -
Muszę na razie kończyć. Spotkajmy się na koncercie ok? - Powiedziała i się
rozłączyła. Byłam mega szczęśliwa, że znowu zobaczę chłopaków. Tęskniłam za
nimi.
Wysiadłam z taksówki i zaczęłam się przedzierać przez tłumy fanek
ustawionych w jednej długiej kolejce. Przeszłam sobie obok nich jakby nigdy nic
i pokazałam ochroniażowi wejściówkę za kulisy. Goryl mało zainteresowany
spokrzał na plakietkę po czym (pomimo głośnych protestów innych Janoskianators)
wpóścił mnie do środka. Właściwie nie działo się tam nic ciekawego. Kilkanaście
dziewczyn stało i rozmawiało ze sobą w małych grupkach, albo płakało z
podekscytowania. Niektóre zerkały na mnie podejrzliwie bo nie robiłam ani
jednego ani drugiego. Nie byłam taka jak one.
Znudzona postanowiłam rozejrzeć się trochę po klubie, w który miał odbyć
się koncert. Był on wielki i miał dużą scenę, na której za kilkadziesiąt minut
mieli stanąć chłopcy. Niedaleko rampy zobaczyłam małe drzwi z napisem
"tylko dla służby". No co wy, ominęłybyście takie drzwiczki? Ja nie!
Nacisnęłam na klamkę i upewniając się, że nikt mnie nie zobaczył wyszłam
na jasno oświecony korytarz. Był on mało interesujący i chyba jednak nie było
warto tu wchodzić.
- Cześć koleżanko. - Krzyknęłam przestraszona i odwróciłam się do
Beau'a, który śmiał się ze mnie na podłodze.
- Przestraszyłeś mnie! - Zawołałam i zrobiłam naburmuszoną minę.
Oczywiście tylko dla jaj, nie byłam w stanie gniewać się na tego chłopaka.
- Wybacz księżniczko, ale nie mogłem się powstrzymać. - Beau zachichotał
i chwycił mnie za ramię. - Tak w ogóle to co tutaj robisz? Scena jest w tamtą
stronę. - Powiedział chłopak ze snapbackiem wskazując na drzwi, przez które
przed chwilą raczyłam przejść.
- Wiem, ale nudziło mi się. A gdzie reszta? - Zapytałam.
- Są w garderobie. Zaraz zaczyna się nasze show więc zaczęli się
przebierać. Głupie cioty. Wszystko robią na ostatnią chwilę. - Wymamrotał Beau
a ja zaśmiałam się głośno.
- Chyba pójdę na widownię zanim jakaś napalona fanka zajmie mi miejsce.
- Takich fanów kochamy. - Krzyknął za mną chłopak kiedy zamykałam za
sobą drzwi "tylko dla służby".
Przez przypadek wpadłam na jakąś dziewczynę, która obserwowała mnie z
grymasem na twarzy.
- Sorry. - Przeprosiłam i chciałam ją ominąć, ale ta zagrodziła mi
drogę. - Co do...
- Z kim tam rozmawiałaś? - Szatynka miała piskliwy i strasznie
wkurzający głos. Aż mi się szkoda zrobiło chłopaków na myśl, że będą musieli ją
poznać.
- Z nikim. - Odparłam wymijająco i znowu spróbowałam wyminąć dziewczynę.
Na próżno.
- Ale ja wyraźnie słyszałam, że ktoś tam z tobą był!
- Czy ty mnie podsłuchiwałaś? - Chciałam zmienić temat, ale brązowowłosa
nie poddawała się.
- Gdzie oni są?! No mów!!!! - Nastolatka krzyczała coraz głośniej tak,
że inne fanki z zaciekawieniem zaczęły przysłuchiwać się naszej rozmowie.
- Nie wiem o kim mówisz. -
Zrobiłam kpiącą i pewną siebie minę by uwiarygodnić moje słowa. Widziałam po
minie dziewczyny, że zaczęła tracić wigor.
- Ale... Ty z kimś rozmawiałaś... Słyszałam!
- Taaa, musiałam odebrać ważny telefon od matki. Natrętna kobieta. -
Skwitowałam i ruszyłam na swoje miejsce z poczuciem ulgi. "Nareszcie dała mi spokój".
- Nagle usłyszałam za sobą huk otwieranych drzwi i do klubu weszły tłumy
Janiskianators. "Koncert zaraz się zacznie!". Czym prędzej pomaszerowałam
na sam początek widowni i oparłam się o barierki które miały powstrzymywać
dziewczyny przed wchodzeniem na scenę.
Przez kilkanaście minut nic się nie działo. Kilka razy tłum zaczynał
skandować, żeby wleźli na scenę, ale za każdym razem kończyło się to fiaskiem.
Nagle zgasły światła i wszędzie zrobiło się ciemno. Dziewczyny zaczęły
się drzeć jak opętane (ja też, ale to tylko mały szczegół) i na scenę wbiegli nasi chłopcy. Koncert zaczął
się od piosenki Best friends (podczas której bliźniacy zdążyli się pozbyć
ubrań), była też przerwa na wygłupy, którymi między innymi było kopanie się w
jaja (nigdy nie sądziłam, że oni są normalni) i wylewanie na wody na widownię.
- No dobra a teraz zwolnimy trochę tempo. - Powiedział Jai a z
głośnikówów wydobyła się piosenka Justina One less lonley girl.
Widownia aż zawrzało z podniecenia.
- Kto będzie naszą dzisiejszą OLLG? - Wszystkie fanki podniosły ręce
poza mną. Tak, wiem co teraz muślicie. "Jak mogłaś to zrobić?!".
Zrobiłam to bo... Ja potwornie aię wstydzę występowania na scenie. Głupio nie?
Ale gdybyście były wyśmiane przez starszą klasę na przedstawieniu szkolnym też
byście nie podniosły ręki. Powiedzmy, że scena to moja fobia.
- Widzę, że jest dużo kandydatek... - Powiedział Beau rozglądając się. -
A może... TY! - Chłopak wskazał na mnie a ja zaczerwieniłam się. Pokręciłam
stanowczo głową na znak niezgody a chłopak bez większej trudności złapał mnie
za ręcę i wciągnął (siłą) na rampę.
- Jest nasza ślicznotka. Powiedz jak masz na imię?
- Sally.
- To twój szczęśliwy dzień Sally! Usiądź na tym krzesełku i odpręż się a
my zadbamy o to, byś tego wieczoru nigdy nie zapomniała. - Chłopak ze
snapbackiem uśmiechnął się do mnie figlarnie a ja zażenowana usiadłam i
wpatrzyłam się w setki dziewczyn, które gapiły się na mnie. To było... potworne
uczucie. Aż mi się przypomniało to przedstawienie. BRRRR.
Zaczęło się od tego, że od każdego z nich dostałam po kwiatku. Potem
Luke owinął wokół mojej szyi różowe boa i zaczął się nim bawić co wyglądało co
najmniej jakby robił striptiz. Próbowałam powstrzymać śmiech kiedy Daniel
zaczął tańczyć tuż obok mnie jedząc zalotnie banana, ale nie mogłam się
powstrzymać. Chłopak oddał mi niedokończony owoc i mrugnął do mnie po czym
wycofał się by zrobić miejsce swoim przyjaciołom.
Następna piosenka jaką puścili to Set this world on file. Jakiś gość
zabrał szybko krzesełko , na którym siedziałam a potem na scenę zostały
wpuszczone inne fanki. Wszyscy tańczyli i świetnie się bawili dopóki impreza
się nie skończyła.
Po okazaniu małych plakietek ja i garstka nastolatek zostałyśmy zabrane
przez ochroniaży za kulisy.
Wszystkie moje towarzyszki wyjęły aparaty i markery do podpisów. Mi
wystarczył telefon.
Kiedy ukazali nam się Janiskiansi niektóre z dziewczyn wyglądały jakby
miały zemdleć. Też bym tak pewnie wyglądała gdybym wcześniej ich nie poznała.
- Jak ci się podobał występ? - Zapytał mnie Jai.
- Było całkiem nieźle. - Uśmiechnęłam się poprawiając włosy.
- Nie udawaj mała. Widziałem jak się darłaś. - Chłopak zachichotał a ja
zawstydzona miałam ochotę walnąć go w łeb.
- Zrobisz sobie ze mną zdjęcie? - Powiedziałam ignorując jego uwagę a
młodszy bliźniak ustawił się obok mnie i zrobił słodką minkę. - Ktoś do mnie
dzwoni. - Zauważyłam i oddaliłam się od nastolatka po czym odebrałam.
- Halooo?
- Cześć skarbie, tu tata. Chciałem się zapytać czy masz przy sobie
klucze do domu.
- Poczekaj, już sprawdzam. - powiedziałam i zaczęłam grzebać w torebce.
Po chwili wyjęłam z niej mały kluczyk. - Mam. A co, wychodzisz gdzieś z mamą?
- Nie. Znaczy tak. Za dwie godziny mamy samolot i...
- Jaki samolot? - Pewnie mój ojciec znowu się nachlał na imprezie
kolegi.
- No... Miałem ci powiedzieć wcześniej... Wyjeżdżamy z mamą na dość
długo. - Stałam nic nie mówiąc przez kilka sekund a potem zaczęłam się śmiać.
Śmiałam się i śmiałam aż zorientowałam się, że wszyscy w pomieszczeniu się na
mnie patrzą.
- To żart tak? - Zapytałam nadal uśmiechnięta a kiedy tata nic nie
powiedział zaczęłam nabierać podejrzeń. - Proszę, powiedz, że to tylko żart.
- Niestety nie mogę.
- Czyli postanowiłeś mi oświadczyć, że wyjeżdżacie z mamą na długo dwie
godziny przed odlotem samolotu?! - Wycedziłam wściekła i zdekoncentrowana. -
Gdzie wy niby jedziecie co?!?!?!
- Postanowiliśmy zrobić sobie takie małe wakacje...
- Już nic nie mów!!! - Warknęłam i poczułam, że zbiera mi się na łzy.
Byłam zszokowana.
- Kochanie...
- Ile was nie będzie? - Przerwałam ojcu na co tem westchnął.
- Jakieś trzy miesiące, ale...
- TRZY MIESIĄCE? CZY TY OSZALAŁEŚ?! POMYŚLAŁEŚ CHOCIAŻ PRZEZ CHWILĘ O
MNIE KIEDY TO WSZYSTKO PLANOWAŁEŚ? JA PIERDOLĘ!
- Bez takiego słownictwa. - Ostrzegł staruszek a ja już nie panowałam
nad sobą.
- Przykro mi, ale w tej sytuacji nie mogę nic poradzić na moje
słownictwo! Lepiej już jedźcie na lotnisko bo jeszcze wam samolot ucieknie! -
Ryknęłam w słuchawkę i się rozłączyłam.
- Co się stało? - Zapytał Beau a ja oparłam się o ścianę.
- Moi genialni rodzice zostawiają mnie na trzy miesiące bez opieki i
postanowili mi to powiedzieć dwie godziny przed wylotem. - Wyszeptałam nadal
nie mogąc w to uwierzyć.
- Słabo. - Mruknął i popatrzył za siebie na chłopaków, którzy pokiwali
głowami.
- Co? - Pytającego spojrzenie chłopaka przewiercało mnie na wylot.
- Wiesz, wczoraj jak wyszłaś z hotelu to rozmawiałem z chłopakami i
pomyślałem, że fajnie by było gdybyś pojechała z nami. Wiesz, w trasę. A teraz
jak nie masz z kim zostać to na dobre wychodzi. - Tego już za wiele. Jak z tąd
nie wyjdę to oszaleję. - Wiem, że może ci się to wydawać szalone, ale to dla
ciebie najlepsze rozwiązanie. A my się byśmy bez ciebie nudzili. Przynajmniej
ja. Zastanowisz się jeszcze? - Pokowałam niepewnie głową. - To mój numer. Jutro
o 12.00 wyjeżdżamy. Daj znać a po ciebie przyjedziemy. - Powiedział Beau i
podał mi karteczkę z jego numerem telefonu.
Pożegnałam się z nim i z resztą machnięciem ręki po czym wyszłam z
klubu.